3 kosmetyki, które pokochałam w wakacje
Dawno na moim blogu nie pokazywałam Wam kosmetyków. A to wszystko spowodowane przede wszystkim tym, że zminimalizowałam ich ilość a także mam sprawdzone produkty, których używam cały czas. Pozbyłam się zapasów, kupuję na bieżąco to, co jest mi potrzebne i raczej nie robię dużych spontanicznych zakupów, w których jest całe mnóstwo kosmetyków. A to wszystko za sprawą wyzwania Rok bez zakupów, które dokładnie opisywałam na blogu i mogliście śledzić moje poczynania. Mam jednak kolejnych ulubieńców kosmetycznych, którymi postanowiłam się z Wami podzielić, bo to naprawdę dobre produkty, a dodatkowo łatwo dostępne i niedrogie. Zobacz, jakie 3 kosmetyki pokochałam w ostatnim czasie, które towarzyszyły mi nieustannie od maja.
Ulubieńcy czerwca-sierpnia
Genialne i niedrogie kosmetyki, którymi warto się zainteresować
Bezproblemowy demakijaż. Olejek Eveline Beauty&Glow
Mój demakijaż a raczej jego forma nadal się nie zmieniła. Cały czas stosuję wieloetapowe oczyszczanie skóry, które mi służy i mam gwarancję, że wszystko zostanie dobrze usunięte. Jednym z kroków wieloetapowego oczyszczania twarzy jest zastosowanie olejku do demakijażu.
I właśnie odkryłam kolejną nowość dla mnie i hit jednocześnie: delikatny olejek do demakijażu Beauty&Glow z Eveline. Olejek zawiera 96% składników pochodzenia naturalnego. W składzie znajdziemy olej z pestek malin, winogron, słodkich migdałów, abisyński. Jest delikatny, nie podrażnia mojej skóry i nie szczypie w oczy. Dobrze sobie radzi jako drugi krok w demakijażu. W dodatku ma bardzo przyjemny zapach, który miło mi się kojarzy (zapach jakichś cukierków z dzieciństwa). Ma wygodną pompkę, którą aplikuję odpowiednią ilość produktu. Bardzo mi się spodobał i cieszę się, że odkryłam kolejny świetny olejek do demakijażu z drogerii.
Regeneracja suchych ust. Mamma Mia Lano-maść
Moje usta są często bardzo suche. Zawsze na noc stosuję pomadkę nawilżającą, ale i w ciągu dnia ponawiam aplikację (zwłaszcza pod kolorowe pomadki). Jednak nie każda daje sobie radę z suchymi skórkami i spierzchnięciem. Mój duży hit od lat, o którym wspominałam Wam niejednokrotnie, to naturalna, rumiankowa pomadka z Alterry, którą zawsze mam w zapasie.
Ale odkryłam coś jeszcze lepszego! Do stosowania tylko na noc, bo jest dosyć tłusta i nie nadaje się pod pomadki. Jednak dzięki jej zastosowaniu, moje usta wreszcie są gładkie, miękkie i nie przesuszone. A mowa tutaj o Mamma Mia Lano-maść z Ziai. To maść, która z założenia przeznaczona jest dla kobiet do pielęgnacji brodawek przy karmieniu piersią. Jednak na ustach sprawdza się rewelacyjnie! Skutecznie nawilża, natłuszcza, i zmiękcza naskórek. To czysta lanolina, więc to jej zasługa. Polecam serdecznie wypróbować ten produkt, jeśli również borykacie się z problemem przesuszonych, napiętych i suchych ust. Lubię, gdy znajdę takie wielofunkcyjne produkty, o nieoczywistym działaniu i zastosowaniu, a Wy?
Piękny efekt w minutę cieniem do powiek Paese
Aktualnie, nie zawsze mam czas na to, aby tak jak kiedyś, spędzać na wykonywaniu makijażu dużo czasu i wykonywać go precyzyjnie i dokładnie. Dlatego, uwielbiam małym kosztem, tworzyć mimo wszystko taki efekt, jakbym poświęciła na niego więcej czasu. I właśnie cień foliowy z Paese Quartz (nr 300) tworzy go w mgnieniu oka. Daje wielowymiarowy efekt, błyszczy się, wygląda pięknie i "robi" cały makijaż.
Mam go już kilka miesięcy i sięgam po niego bardzo często. Wystarczy zrobić pod niego bazę z cielistego cienia, beżowy cień w załamanie i na środek powieki cień z Paese i mamy gotowy makijaż. Uwielbiam go używać także w tych bardziej pracochłonnych makijażach, ale i w lżejszym wydaniu, o którym pisałam wygląda naprawdę super. Ma masełkową konsystencję, najlepiej nakładać go opuszkiem palca. Polecam!
To moje ulubione kosmetyki w ostatnich miesiącach. Oczywiście mam jeszcze sporo innych, po które sięgam, jednak one już niejednokrotnie przewijały się na blogu, a o tych jeszcze nie mówiłam. Być może odkryjecie wśród nich coś dla siebie i również przypadną Wam do gustu.
ZOBACZ TAKŻE: