Jak przeżyć rok bez zakupów? Podsumowanie wyzwania w 2021 roku
Poniżej linki do wszystkich wpisów z tej serii:
- Rok bez zakupów - jak mi idzie, co kupiłam I kwartał
- Rok bez zakupów - czy nadal wytrzymuję II kwartał
- Rok bez zakupów - jestem sporo za połową III kwartał
- Rok bez zakupów - ostatnie miesiące wyzwania IV kwartał
Rok bez zakupów - podsumowanie i wnioski
Dzięki wyzwaniu Rok bez zakupów ograniczyłam jeszcze bardziej swoje zakupy i wydatki. Były takie sytuacje, że rezygnowałam z zakupu bo po prostu wiedząc, że jestem w wyzwaniu, bardziej szczegółowo zastanawiałam się, czy aby na pewno ta rzecz jest mi potrzebna.
Przemyślane zakupy bez wpadek
Kupowałam tylko to, co było mi potrzebne (jak np. ubrania - nie było tu mowy o jakiś spontanicznych nieprzemyślanych zakupach, których potem bym żałowała). Sporo zamawiałam też online ale gdy tylko coś mi nie pasowało, nie gromadziłam w szafie ale korzystałam z opcji zwrotu. Po co trzymać coś, co jest za duże, lub totalnie nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli? Czasami rezygnujemy z tego przywileju bo wydaje nam się, że jest z tym dużo zachodu, natomiast tak naprawdę zwrot nie zajmuje dużo czasu. Wystarczy spakować zamówienie (etykieta zwrotna zwykle jest już w paczce) i odnieść do paczkomatu. Kilka chwil i gotowe. Sama też wybieram takie sklepy, które albo mają darmowe zwroty, albo takie, których dokonam w prosty i szybki sposób.
Zwiększenie kreatywności
Dzięki wyzwaniu byłam bardziej kreatywna - korzystałam z tego, co już mam, odkryłam nowe połączenia (jeśli chodzi o ubrania) czy używałam kosmetyki, które czekały na swoją kolej.
Rzeczy z drugiej ręki - kupowanie i sprzedaż
Nauczyłam się, że rzeczy można także
kupować z drugiej ręki i sprzedawać to, czego nie używam. Częściej
korzystałam z olx czy vinted, gdzie wystawiałam niepotrzebne rzeczy czy
kupowałam w bardzo dobrym stanie (głównie książki, choć kupiłam też w
ten sposób od znajomej grę planszową).
Dodatkowa przestrzeń
Wyzwanie pozwoliło mi także nie zagracić otoczenia i zminimalizować liczbę
posiadanych rzeczy, zyskałam również dodatkową przestrzeń. Wyzwanie uświadomiło mi, że wcale nie potrzebuję tak wiele i z mniejszą
liczbą rzeczy też można dobrze się czuć. Nie one tutaj są najważniejsze.
Przez to, że rzeczy nie zajmowały moich myśli i głowy, miałam więcej
czasu na rozwój czy np. dodatkowe kursy czy czytanie. Uświadomiłam sobie, że nie
tylko rzeczy mogą cieszyć, a wręcz przeciwnie: to doświadczenia, rozwój i
wspomnienia pozwalają na prawdziwą radość.
Co kupowałam w Roku bez zakupów?
Przede wszystkim rzeczy pierwszej potrzeby i te produkty, które mi się skończyły. Kosmetyki uzupełniałam na bieżąco, raczej nie było tu miejsca na dodatkowe zachcianki, starałam się też korzystać z tego, co już mam i minimalizować zapasy, które praktycznie nie istnieją i raczej każdy kosmetyk występuje w jednej wersji (nie jak kiedyś, że miałam po kilka produktów tego samego rodzaju). Kupiłam też kilka ubrań, co wynikało z potrzeby - moja garderoba znacznie się zmniejszyła, pozbyłam się sporo rzeczy i zwyczajnie nie miałam czego założyć. W moje ręce trafiły także książki - miałam wyzwanie, aby kupić maksymalnie 10 książek i tego się trzymałam. Sporo też sprzedawałam, więc tak naprawdę rachunek się wyrównał.
Było też miejsce na małe przyjemności jak na przykład olejki do dyfuzora ale też nieco bardziej kosztowne rzeczy, czyli sprzęty takie jak rower czy telefon (gdyż mój wyzionął ducha i mimo kilku prób zanoszenia go do naprawy nie dało to rezultatu).
Wszystko to możecie zobaczyć dokładnie w czterech postach z danego kwartału, w którym opisuję jak mi poszło i co kupiłam, więc tam serdecznie Was odsyłam (linki są na górze w tym poście).
Co myślicie o Roku bez zakupów? A może namówiłam Was do wzięcia udziału w wyzwaniu choćby przez miesiąc? Jak mi poszło?
ZOBACZ TAKŻE:
Tu zacznij, jeśli chcesz przeczytać wszystkie wpisy z wyzwania "Rok bez zakupów":