Jak zmotywować się do pracy po wakacjach i odnaleźć balans?
Po wakacjach czy urlopie często trudno zmobilizować się do pracy i wrócić do normalnego trybu życia. Sama często łapię się na tym, że po jakimś wyjeździe potrzebuję "odpoczynku", mimo tego, że to właśnie tamten czas był na niego poświęcony. Leniwe poranki, spokojne spacery, rozmowy, wylegiwanie się na plaży a nawet aktywne spędzanie czasu powoduje, że ciężko przestawić się na normalne funkcjonowanie i wrócić do znanego nam systemu dnia czy tygodnia. Zmieniamy środowisko, nasze codzienne zwyczaje, zwalniamy i staramy się łapać chwile.
Wakacje... i po wakacjach, czyli jak zachować dobre wspomnienia a także ruszyć z nową energią do pracy
Każdy z nas ten wolny czas wykorzystuje inaczej. Jedni odnajdują czas na czytanie książek, które od dawna mieli w planach, inni wyjeżdżają nad morze, w góry, nad jezioro, jeszcze inni ten czas wykorzystują na załatwienie zalegających spraw, remont, wizyty u lekarza. Mimo, że nie pracujemy w systemie sprzed urlopu to i tak coś robimy. Jednak sami też regenerujemy siły, chcemy zyskać nową energię, aby z zapałem wrócić do pracy i obowiązków ale... co zrobić, gdy totalnie nam się nie chce? Gdy na myśl o pracy nie robi nam się zbyt miło i chcielibyśmy, aby wakacje trwały chociaż jeszcze tydzień czy dwa. Dziś opowiem Wam o moich sposobach i o tym, co sama robię, aby po wakacjach zebrać się z zapałem do pracy. I nie ważne, czy jest to praca na etacie, czy praca zdalna, czy po prostu ciężko Wam wrócić do zwykłych domowych obowiązków. Po prostu chcemy ruszyć z energią i entuzjazmem do robienia rzeczy, które chcemy czy musimy zrobić.
Fotoksiążka z wakacji w Hiszpanii - Printu.
Motywacja | Jak zmotywować się do pracy po wakacjach?
Znajdź powody
Pierwsza rzecz, o której zawsze myślę to dlaczego chcę to zrobić. Musimy zdać sobie sprawę z tego, po co tak naprawdę potrzebujemy zmiany i do czego jest nam potrzebna energia i motywacja. Sama zastanawiam się, co muszę i chcę zrobić, jakie mam cele i co chcę osiągnąć. Dzięki temu uświadamiam sobie, co tak naprawdę jest dla mnie ważne i do czego to prowadzi. Przykład? Pracodawca oczekuje ode mnie artykułu - przede wszystkim zastanawiam się, do kiedy mam czas. Następnie, co muszę zrobić, aby go napisać, co jest mi do niego potrzebne, czy muszę zrobić research, zdjęcia, kupić jakieś produkty do tego niezbędne. Myślę także o tym, dlaczego muszę to zrobić. Oprócz bardziej górnolotnych jak satysfakcja z jego napisania, rozwój, zadowolenie, są też te przyziemne, jak np. bo goni mnie czas, bo mam deadline, bo naruszę umowę, bo nie dostanę wynagrodzenia. To na początek pomaga i sprawia, że chcę ruszyć do pracy i zaczynam planować co muszę zrobić w pierwszej kolejności...
Przygotuj się i zaplanuj
I właśnie, następnie planuję, co muszę zrobić w pierwszej kolejności, zanim ruszę do pracy. Co jest mi potrzebne, bez czego nie zacznę, co muszę odnaleźć, przygotować bądź kupić. Zwykle rozpisuję to na zwykłej kartce (oczywiście można to zrobić także w swoim kalendarzu czy organizerze). Zapisuję tam zarówno rzeczy materialne jak i hasła, które opisują czynności do wykonania. Na mojej przykładowej liście znajdują się np. zakup kalendarza książkowego, papieru ksero, tuszu do drukarki, segregatora, taśmy do ręcznej drukarki etykiet, którą wykorzystuję do opisywania teczek z dokumentami ale i drukuję nią naklejki na przyprawy, słoiki itp. Na liście mam także zakup nowych butów na jesienny sezon, sprawdzenie kilku umów, przeczytanie pewnej dokumentacji, wydrukowanie innych dokumentów, zapisanie się na kurs doszkalający i tak dalej. Oczywiście każdy będzie miał inne rzeczy na swoich listach, co jest zrozumiałe, ale tymi przykładami chciałam Wam nakreślić, co można umieścić na takiej liście. Osobiście taki system bardzo mi odpowiada i się sprawdza - lubię mieć usystematyzowane co mam do zrobienia, a także pozwala mi to o niczym nie zapomnieć.
Uporządkuj przestrzeń
Nic tak nie cieszy, jak uporządkowana i czysta przestrzeń wokół nas. Od razu mamy więcej energii i zapału do pracy i aż chce się w tak czystym i ładnym otoczeniu pracować. Bałagan odciąga nasze myśli od tego, co mamy zrobić i trudno nam się skupić. Dlatego sama zaraz po wakacjach zrobiłam spore porządki. Zrobiłam ogromne pranie, wyprasowałam to, co tego wymagało, odniosłam różne przedmioty na swoje miejsce, pochowałam je do szafek, aby nie zagracały biurka i wszystkiego wokół, a także posprzątałam w szafkach - zrobiłam porządki zarówno w dokumentach i papierach, jak i kosmetykach i ubraniach. Od razu zrobiło się lepiej, przestronnie i miło. Czyste biurko zachęca do pracy. Postanowiłam także zrobić porządek na dysku, w zdjęciach i w aparacie. Zgrałam wszystkie pliki na dysk, posegregowałam je według kategorii, a także jak zawsze stworzyłam kolejny folder ze zdjęciami z wakacji. Wybrałam też kilka ulubionych ujęć i co, jest już moją małą tradycją - zasiadłam do stworzenia albumu z wyjazdu. Od jakiegoś czasu tworzę fotoksiążki, ponieważ nie chcę wszystkich zdjęć trzymać tylko w komputerze, lubię mieć namacalną pamiątkę, którą w każdej chwili mogę otworzyć. Ogromnie to lubię i bardzo mnie to cieszy - już sam proces przygotowywania fotoksiążki jest dla mnie fajnym przeżyciem. Dzięki temu, mogę jeszcze trochę bezkarnie powspominać, pocieszyć się zdjęciami i wyjazdem, przypomnieć sobie różne fajne chwile, zanim wrócę do szarej rzeczywistości. To także pozwoli mi delikatniej wejść w obowiązki po wakacjach i mniej boleśnie odczuć tę zmianę, co jest niezwykle istotne do tego, aby zachować balans i równowagę. Jak zawsze wybieram sprawdzoną opcję, czyli fotoksiążkę z Printu. Już niejednokrotnie mogliście je zobaczyć na moim blogu, czy to we wpisie o tym, co warto przywieźć z wakacji czy w poście o tym, czym jest dla mnie życie w rytmie slow czy w poście ślubnym, od czego zacząć planowanie ślubu. Fotoksiążki są bardzo dobrej jakości, sam proces ich przygotowania jest bardzo łatwy i intuicyjny. A szablony! Przepiękne, że zawsze mam problem, żeby się zdecydować na jeden :). Dosyć szybko przygotowałam swoją fotoksiążkę, uporządkowałam zdjęcia, co było na mojej liście rzeczy do zrobienia - już nie zalegają mi na karcie pamięci czy w komputerze nieposegregowane - wybrałam te najlepsze według mnie i z nich jak zawsze stworzyłam swój album.
Stopniowo włączaj do planu obowiązki
Po wakacjach trudno nam się przestawić na odpowiedni tryb pracy i mieć taką efektywność, jak wcześniej, dlatego dobrze jest włączać nasze obowiązki stopniowo. Już pod koniec urlopu czy wakacji, staram się, coś robić, co pomoże mi potem ruszyć do pracy. Dodaję sobie do planu dnia różne zadania do zrobienia, a także wprowadzam różne nawyki. Zdecydowanie łatwiej mi potem wystartować i pracować na pełnych obrotach. Przygotowuję sobie także różne rzeczy, które będą mi niezbędne potem podczas pracy, a o których pisałam w drugim punkcie.
Wcześnie wstawaj
I jakkolwiek to okrutnie brzmi to już pod koniec urlopu, warto przestawić się na zwykły rytm dnia i wczesne wstawanie. Nie musząc pracować czy wstawiać się gdzieś na daną godzinę, czasami pozwalamy sobie na małe lenistwo i wstajemy nieco później. Jeśli już kilka dni przed planowanym powrotem do pracy, wrócimy do nawyku wstawiania o stałej porze, będzie nam łatwiej się przestawić i nie będziemy musieli mierzyć się z szokiem, jaki przeżyjemy pierwszego dnia w pracy. Poza tym, zauważyłam, że z wiekiem to naprawdę się zmienia i lubię wstawać wcześniej, bo wiem, że mam potem cały dzień, który mogę wykorzystać w pełni. Późne wstawanie bardzo skraca dzień i często łapałam się na tym, że mało co zrobiłam tego dnia, ponieważ czas pędził jak szalony.
Po prostu rób
Kolejny krok to po prostu ruszenie do pracy. Najlepiej nie zastanawiać się zbyt długo, tylko po prostu zabrać się do danej rzeczy od razu. Nie zawsze uda nam się wykonać ją za jednym zamachem, czasami potrzeba na to kilku podejść, dni a nawet tygodni czy miesięcy. Najważniejsze to jednak zacząć. Sama, będąc jeszcze na studiach, rozbijałam dany problem/rzecz do zrobienia na kilka etapów. Przykład? Lubiana przez wszystkich magisterka. Wiadomo, że nie jest się w stanie napisać ją w ciągu jednego dnia, że potrzebujemy materiałów, źródeł, tekstu, sklejenia potem tego w całość, wydrukowanie, zbindowanie, nagranie na płytę i tak dalej. I właśnie w taki sposób rozpisywałam sobie wszystko krok po kroku i dzieliłam na etapy. Czasami były bardziej ogólne, innym razem mocno szczegółowe, ponieważ samo napisanie też wymagało sporo pracy i wysiłku. Dzieliłam to na mniejsze rzeczy do zrobienia i dzięki temu o wiele łatwiej było mi się do tego zabrać. Wiedziałam, co muszę wykonać w danym momencie i nie zastanawiałam się, co robić, czy o czymś nie zapomniałam. Taki system i podział pozwala również na zredukowanie stresu, że z czymś nie zdążymy, czy z dobrze nam znanym: "mam tyle pracy i nie wiem, w co ręce włożyć". Po rozplanowaniu wszystkiego, po prostu bierzemy pierwszą rzecz z kolei i ją robimy. Bez żadnych wymówek i wykrętów. Często pomaga mi też w mobilizacji aplikacja Forest. Zdarza się, że nie możemy się skupić przez różne rozpraszacze, w tym telefon i internet. Nieświadomie sięgamy po telefon, sprawdzamy social media i odrywamy się od tego, co istotne. Wtedy zazwyczaj włączam w telefonie wspomnianą aplikację, która odlicza czas, a przy okazji sadzi wirtualne drzewka, czego nie możemy przerwać. Zamiast aplikacji można też używać budzika i nastawiać alarm na odpowiedni czas. Sprawdza się także system nagród - i nie mówię tutaj tylko o tych materialnych, ale takich przyziemnych, jak np. gdy zrobię daną pracę do 18 to potem obejrzę sobie odcinek serialu itp. Takie małe rzeczy również mogą pomóc w zmobilizowaniu się i motywacji.
To wszystko pozwala mi odpowiednio przygotować się do pracy i powrotu do codziennych obowiązków. Włączając te etapy do swojego planu dnia, łatwiej nam ruszyć do pracy, zmobilizować się i odnaleźć balans, pomiędzy pracą, domem a przyjemnościami.
A Ty jak odnajdujesz się po długim wypoczynku i urlopie? Łatwo i szybko przestawiasz się na taki rytm czy jest Ci ciężko i potrzebujesz czasu, aby wszystko wróciło do normy? Jakie macie sposoby na zmotywowanie się do zrobienia czegoś?
Uporządkuj przestrzeń
Nic tak nie cieszy, jak uporządkowana i czysta przestrzeń wokół nas. Od razu mamy więcej energii i zapału do pracy i aż chce się w tak czystym i ładnym otoczeniu pracować. Bałagan odciąga nasze myśli od tego, co mamy zrobić i trudno nam się skupić. Dlatego sama zaraz po wakacjach zrobiłam spore porządki. Zrobiłam ogromne pranie, wyprasowałam to, co tego wymagało, odniosłam różne przedmioty na swoje miejsce, pochowałam je do szafek, aby nie zagracały biurka i wszystkiego wokół, a także posprzątałam w szafkach - zrobiłam porządki zarówno w dokumentach i papierach, jak i kosmetykach i ubraniach. Od razu zrobiło się lepiej, przestronnie i miło. Czyste biurko zachęca do pracy. Postanowiłam także zrobić porządek na dysku, w zdjęciach i w aparacie. Zgrałam wszystkie pliki na dysk, posegregowałam je według kategorii, a także jak zawsze stworzyłam kolejny folder ze zdjęciami z wakacji. Wybrałam też kilka ulubionych ujęć i co, jest już moją małą tradycją - zasiadłam do stworzenia albumu z wyjazdu. Od jakiegoś czasu tworzę fotoksiążki, ponieważ nie chcę wszystkich zdjęć trzymać tylko w komputerze, lubię mieć namacalną pamiątkę, którą w każdej chwili mogę otworzyć. Ogromnie to lubię i bardzo mnie to cieszy - już sam proces przygotowywania fotoksiążki jest dla mnie fajnym przeżyciem. Dzięki temu, mogę jeszcze trochę bezkarnie powspominać, pocieszyć się zdjęciami i wyjazdem, przypomnieć sobie różne fajne chwile, zanim wrócę do szarej rzeczywistości. To także pozwoli mi delikatniej wejść w obowiązki po wakacjach i mniej boleśnie odczuć tę zmianę, co jest niezwykle istotne do tego, aby zachować balans i równowagę. Jak zawsze wybieram sprawdzoną opcję, czyli fotoksiążkę z Printu. Już niejednokrotnie mogliście je zobaczyć na moim blogu, czy to we wpisie o tym, co warto przywieźć z wakacji czy w poście o tym, czym jest dla mnie życie w rytmie slow czy w poście ślubnym, od czego zacząć planowanie ślubu. Fotoksiążki są bardzo dobrej jakości, sam proces ich przygotowania jest bardzo łatwy i intuicyjny. A szablony! Przepiękne, że zawsze mam problem, żeby się zdecydować na jeden :). Dosyć szybko przygotowałam swoją fotoksiążkę, uporządkowałam zdjęcia, co było na mojej liście rzeczy do zrobienia - już nie zalegają mi na karcie pamięci czy w komputerze nieposegregowane - wybrałam te najlepsze według mnie i z nich jak zawsze stworzyłam swój album.
Stopniowo włączaj do planu obowiązki
Po wakacjach trudno nam się przestawić na odpowiedni tryb pracy i mieć taką efektywność, jak wcześniej, dlatego dobrze jest włączać nasze obowiązki stopniowo. Już pod koniec urlopu czy wakacji, staram się, coś robić, co pomoże mi potem ruszyć do pracy. Dodaję sobie do planu dnia różne zadania do zrobienia, a także wprowadzam różne nawyki. Zdecydowanie łatwiej mi potem wystartować i pracować na pełnych obrotach. Przygotowuję sobie także różne rzeczy, które będą mi niezbędne potem podczas pracy, a o których pisałam w drugim punkcie.
Wcześnie wstawaj
I jakkolwiek to okrutnie brzmi to już pod koniec urlopu, warto przestawić się na zwykły rytm dnia i wczesne wstawanie. Nie musząc pracować czy wstawiać się gdzieś na daną godzinę, czasami pozwalamy sobie na małe lenistwo i wstajemy nieco później. Jeśli już kilka dni przed planowanym powrotem do pracy, wrócimy do nawyku wstawiania o stałej porze, będzie nam łatwiej się przestawić i nie będziemy musieli mierzyć się z szokiem, jaki przeżyjemy pierwszego dnia w pracy. Poza tym, zauważyłam, że z wiekiem to naprawdę się zmienia i lubię wstawać wcześniej, bo wiem, że mam potem cały dzień, który mogę wykorzystać w pełni. Późne wstawanie bardzo skraca dzień i często łapałam się na tym, że mało co zrobiłam tego dnia, ponieważ czas pędził jak szalony.
Po prostu rób
Kolejny krok to po prostu ruszenie do pracy. Najlepiej nie zastanawiać się zbyt długo, tylko po prostu zabrać się do danej rzeczy od razu. Nie zawsze uda nam się wykonać ją za jednym zamachem, czasami potrzeba na to kilku podejść, dni a nawet tygodni czy miesięcy. Najważniejsze to jednak zacząć. Sama, będąc jeszcze na studiach, rozbijałam dany problem/rzecz do zrobienia na kilka etapów. Przykład? Lubiana przez wszystkich magisterka. Wiadomo, że nie jest się w stanie napisać ją w ciągu jednego dnia, że potrzebujemy materiałów, źródeł, tekstu, sklejenia potem tego w całość, wydrukowanie, zbindowanie, nagranie na płytę i tak dalej. I właśnie w taki sposób rozpisywałam sobie wszystko krok po kroku i dzieliłam na etapy. Czasami były bardziej ogólne, innym razem mocno szczegółowe, ponieważ samo napisanie też wymagało sporo pracy i wysiłku. Dzieliłam to na mniejsze rzeczy do zrobienia i dzięki temu o wiele łatwiej było mi się do tego zabrać. Wiedziałam, co muszę wykonać w danym momencie i nie zastanawiałam się, co robić, czy o czymś nie zapomniałam. Taki system i podział pozwala również na zredukowanie stresu, że z czymś nie zdążymy, czy z dobrze nam znanym: "mam tyle pracy i nie wiem, w co ręce włożyć". Po rozplanowaniu wszystkiego, po prostu bierzemy pierwszą rzecz z kolei i ją robimy. Bez żadnych wymówek i wykrętów. Często pomaga mi też w mobilizacji aplikacja Forest. Zdarza się, że nie możemy się skupić przez różne rozpraszacze, w tym telefon i internet. Nieświadomie sięgamy po telefon, sprawdzamy social media i odrywamy się od tego, co istotne. Wtedy zazwyczaj włączam w telefonie wspomnianą aplikację, która odlicza czas, a przy okazji sadzi wirtualne drzewka, czego nie możemy przerwać. Zamiast aplikacji można też używać budzika i nastawiać alarm na odpowiedni czas. Sprawdza się także system nagród - i nie mówię tutaj tylko o tych materialnych, ale takich przyziemnych, jak np. gdy zrobię daną pracę do 18 to potem obejrzę sobie odcinek serialu itp. Takie małe rzeczy również mogą pomóc w zmobilizowaniu się i motywacji.
To wszystko pozwala mi odpowiednio przygotować się do pracy i powrotu do codziennych obowiązków. Włączając te etapy do swojego planu dnia, łatwiej nam ruszyć do pracy, zmobilizować się i odnaleźć balans, pomiędzy pracą, domem a przyjemnościami.
A Ty jak odnajdujesz się po długim wypoczynku i urlopie? Łatwo i szybko przestawiasz się na taki rytm czy jest Ci ciężko i potrzebujesz czasu, aby wszystko wróciło do normy? Jakie macie sposoby na zmotywowanie się do zrobienia czegoś?