Denko: zużyte kosmetyki i ich następcy


Bardzo dawno nie było na blogu wpisu z mini recenzjami kosmetyków, które zużyłam. Już ostatnio zmieniłam nieco formę projektu denko i dobrze ją przyjęliście. Nie pokazuję miliona kosmetyków, wybieram kilka z nich, krótko mówię Wam o tym, czy warto je kupić oraz pokazuję, co mam w zamian, czyli czego używam bądź będę używać w najbliższym czasie. Możecie też zaobserwować, czy dany produkt bardzo lubię i czy kupiłam go ponownie czy może wybrałam coś innego. Myślę, że taka forma jest nieco ciekawsza i lepsza w odbiorze. Zatem zobaczcie, jakie kosmetyki zużyłam, co mi się podobało, do czego już nie wrócę. Będą tutaj różne produkty, trochę drogeryjnych, naturalnych, pojawi się zarówno pielęgnacja jak i kolorówka.


MASKA DO WŁOSÓW KALLOS COLOR
Moja ulubiona maska do emulgowania oleju! Świetnie się sprawdza w tej roli, doskonale domywa włosy z oleju, usuwa go a dodatkowo niesamowicie wygładza włosy. Ta emolientowa maska jest prawie jak święty graal - bardzo trudna do dostania stacjonarnie, a i online w wielu miejscach wyprzedana. Mi udało się kupić kolejne opakowanie w drogerii Pigment. Takie ogromne opakowanie wystarcza mi na bardzo długo, tym bardziej, że nie olejuję włosów codziennie. Zdarza mi się także użyć ją wtedy, gdy moje włosy są suche i spuszone, ona potrafi je ujarzmić i wygładzić - włosy są miękkie, gładkie i śliskie. Stosuję ją tylko na długości włosów, nigdy nie nakładam na skalp. Jest świetna i będę ją kupować dopóki całkiem nie zniknie z półek, nad czym już ubolewam.

kallos color włosomaniactwo emulgowanie oleju

PŁYN MICELARNY VIANEK
Stale wracam do łagodnych, naturalnych płynów micelarnych, ponieważ nie podrażniają oczu ani skóry, nie wysuszają i dobrze sobie radzą z demakijażem. W ostatnim czasie zużyłam dwa opakowania odżywczego płynu micelarnego z Vianka. Tym razem w zastępstwie kupiłam wersję nawilżającą. Jest równie dobra, ma ładny zapach, dobrze usuwa resztki makijażu, nie podrażnia. Tą buteleczkę mam już od grudnia, zatem płyn jest wydajny. Już zastanawiam się, co kupię potem, bo nie mam nic w zapasach ani nic na oku - może Wy mi doradzicie? Płyn micelarny z dobrym składem, który lubicie to...? Jeśli nic nie wybiorę to kupię kolejne opakowanie któreś wersji z Vianka. To stały bywalec z mojej łazience, sprawdzony produkt, po który zawsze sięgam, gdy nie wiem, co wybrać.

płyn micelarny vianek

OLEJEK ISANA
Olejek z Isany to kolejny kosmetyk, który kupuję ponownie, jak tylko mi się skończy. Regularnie myję nim swoje pędzle do makijażu oraz gąbeczki. Bardzo dobrze radzi sobie z usunięciem z nich resztek kosmetyków kolorowych: podkładu, pudru, różu, cieni. Rozpuszcza brud, usunie nawet zaschnięte resztki kosmetyków. Kupuję go zwłaszcza z myślą o gąbeczkach, bo z nimi mało co potrafi sobie dobrze poradzić. Już mam kolejne opakowanie i jestem w trakcie używania. Bardzo dobry produkt, nic dodać, nic ująć.

czym myć pędzle i gąbeczki isana

ŻEL ALOESOWY SKIN79
Kupiłam go z myślą o lecie oraz o podrażnieniach skóry. Jednak okazało się, że ten żel ma mnóstwo innych zastosowań. To opakowanie było ze mną bardzo długo, żel jest bardzo wydajny i wystarczy niewielka ilość produktu na jedną aplikację. Stosowałam go zarówno jako coś, co ma łagodzić podrażnienia (po słońcu, po goleniu itp.), ale także na twarz i na włosy. Podkradał mi go także mój mąż i używał na twarz, po goleniu itp., ze względu na chłodzące właściwości żelu i nawilżenie. Żel bardzo dobrze sprawdził się także jako podkład pod olej (dlaczego tak ważne jest stosowanie podkłady pod olej pisałam w poście 5 rzeczy, które odmieniły moje włosy) czy na podrażnioną skórę głowy. Tym razem nie mam nic w zastępstwie, na razie nie kupię go ponownie, ale na pewno kiedyś wrócę do żelu aloesowego, czy to z tej firmy czy jakiejś innej.


KREM DO RĄK VIANEK
To chyba jedyny kosmetyk do tej marki z marki Vianek, który okazał się być raczej przeciętny. Delikatnie nawilżał, miał ładny, nienachalny zapach, jednak  nie wyróżniał się niczym szczególnym. Nie nawilżał też mocno, nie regenerował dłoni, to fajny produkt do torebki, gdy chcemy aby szybko się wchłonął i nie pozostawiał tłustej warstwy. Jednak ja potrzebuję czegoś mocniejszego i bardziej treściwego. Z zapasów wygrzebałam masełko z Balneokosmetyki, które jest mega gęste i treściwe, zbite i świetnie nadaje się na noc. Miałam już to masełko i bardzo dobrze się sprawdzało w tej roli.

projekt denko krem do rąk vianek

KREM DO TWARZY APPLE QUEEN BARTOS
Ten naturalny krem dostałam na Meet Beauty i okazał się moim hitem. Świetnie nawilżał i wygładzał moją skórę, używałam go zarówno na noc jak i na dzień - wtedy nakładam po prostu mniejszą ilość - w miarę szybko się wchłaniał, twarz była gładka, łatwiej rozprowadzało się na niej kosmetyki kolorowe, a makijaż się nie rolował. Za to na noc nakładam grubszą warstwę i efekt był naprawdę świetny. I to opakowanie! Bardzo dobry pomysł i rozwiązanie. Wystarczyło nacisnąć na białą powierzchnię a produkt wydobywał się na zewnątrz. Poza tym, tłok przesuwał się coraz wyżej, dzięki czemu krem można było zużyć do ostatniej kropli. W zastępstwie mam kojący krem marki Bandi, który kupiłam podczas małej promocji na ich stronie. Krem znajduje się w szklanym słoiczku, jest bezzapachowy, ma 99% składników pochodzenia naturalnego. Świetnie wygładza skórę, nawilża, ma lekką konsystencję, nie jest tłusty, więc rewelacyjnie sprawdza się pod makijaż. Używam go też na noc, w połączeniu z olejkami bądź esencją i także bardzo dobrze sobie radzi w tej roli. Na pewno napiszę o nim więcej, być może stworzę wpis z aktualną pielęgnacją mojej twarzy.

KREM ULTRANAWILŻAJĄCY KOI
Mój wielki ulubieniec i hit 2018 roku. Zużyłam go już jakiś czas temu, jednak zapomniałam pokazać go wcześniej. Ładnie nawilżał, bardzo delikatny, lekki, świetnie sprawdzał się na dzień, pod makijaż. Szybko się wchłaniał, nic się nie rolowało. Dodatkowo miał przepiękny, delikatny, świeży zapach. Więcej na jego temat pisałam chociażby we wpisie Odkrycie 2018 roku | Naturalna pielęgnacja twarzy z marką KOI. Zawierał w składzie kwas hialuronowy, masło shea, olej arganowy. Na pewno kupię go ponownie, bo rewelacyjnie się u mnie sprawdzał. Na razie nie mam dla niego zastępstwa, używam wspomnianego już wyżej kremu marki Bandi, który nakładam na twarz także na noc oraz esencji marki Resibo.


PEELINGI EFEKTIMA
Te miniaturowe peelingi okazały się być bardzo przeciętne. Tylko jeden z nich miał nieco większe drobinki, ale za to brudził wszystko wokół. Nie kupię ich ponownie, a w zamian mam peeling z Mydlarni 4 Szpaki Róża i baobab, który bardzo ładnie wygładza skórę, choć nie do końca odpowiada mi jego zapach. Peeling jest jednak wydajny, więc wystarczy mi na długo. Jako że peelinguję także skórę gąbką i lubię szczotkowanie na sucho, peeling nie jest mi aż tak konieczny, więc póki co, nie szukam niczego więcej.


EMULSJA MYJĄCA DO TWARZY VIANEK
Lubię kosmetyki marki Vianek i często po nie sięgam. Emulsja była bardzo dobrym produktem, po który sięgałam przede wszystkim rano, aby delikatnie oczyścić twarz. Ten produkt, dzięki swojej konsystencji, nie przesuszał twarzy, a wręcz ją delikatnie nawilżał, nie powodował uczucia ściągnięcia skóry i żadnych podrażnień. Nie mam żadnego nowego produktu w zastępstwie, ale denkuję jeszcze puder myjący Make Me Bio i potem rozejrzę się za czymś nowym.

emulsja myjąca do twarzy vianek

ŻEL DO TWARZY VIANEK i ULTRA FACIAL CLEANSER Z KIEHL'S
Po tym, jak skończyła mi się emulsja sięgnęłam po żel tej samej marki. Jego używałam zarówno rano jak i wieczorem. Miał nieco inną konsystencję, przez co radził sobie także makijażem. Jak wiecie, zawsze dokładnie oczyszczam twarz, więc do demakijażu używam nie samego żelu ale m.in. płynu micelarnego czy olejku. W połączeniu z elektryczną szczoteczką świetnie sobie radził, nie szczypał w oczy, miał delikatny zapach. Bardzo możliwe, że wrócę do żelu i wspomnianej wcześniej emulsji marki Vianek w przyszłości. Zużyłam także żel Ultra Facial Cleanser z Kiehl's. Jego chemiczny zapach doprowadzał mnie do szaleństwa - przypominał mi zapach kleju, konsystencja też nie była najlepsza - bardzo gęsta, ciągnąca się maź, jednak o dziwo, w połączeniu ze szczoteczką elektryczną, ładnie rozprowadzał się na twarzy, pienił się i naprawdę dobrze ją oczyszczał. Cieszę się, że znalazłam na niego sposób, jednak nie wrócę do niego w przyszłości. Aktualnie w zastępstwie mam tonizujący żel do mycia twarzy z Bandi z serii Ecofriendly Care. Jeszcze go nie używałam, więc nie mogę powiedzieć nic więcej na jego temat.


TONIK ODMŁADZAJĄCY ECLAB
Bardzo przyjemny produkt do tonizowania naszej twarzy. Ja przelewałam go do buteleczki z atomizerem, dzięki czemu mogłam od razu aplikować go na twarz, nie używając wacików. Tonik nie ściągał twarzy, nie podrażniał jej, a delikatnie nawilżał. Świetnie sprawdzał się do tonikowych maseczek w płachcie (na blogu pisałam o tym, jak zrobić swoją maskę w płachcie). Bardzo możliwe, że wrócę do niego ponownie. Aktualnie kończę tonik z nanozłotem z KOI, który bardzo przypadł mi do gustu, więc już muszę pomyśleć o czymś nowym.


SZAMPON WZMACNIAJĄCY RECEPTURY BABUSZKI AGAFII i SZAMPON Z ORIFLAME
Ten szampon miałam gdzieś w swoich zapasach, dlatego postanowiłam go w końcu zużyć. Nie stosowałam go przy każdym myciu, ale co 2-3. Dobrze oczyszczał włosy, nie podrażniał skóry głowy, jednak jak to z szamponami na bazie ziół bywa, nie sprawiał, że włosy pięknie się błyszczały i były śliskie, a lekko je matowił. Jednak zawsze nakładałam potem odżywkę i wszystko było ok. Zużyłam także szampon z zieloną herbatą i liczi z Oriflame i ten szampon pozytywnie mnie zaskoczył. Ładnie odświeżał włosy, miał przyjemny zapach, nie przesuszał włosów i skóry głowy. Pewnie nie wrócę do tych szamponów, bo lubię testować nowości, a te nie wyróżniły się niczym szczególnym. Następcą tych szamponów jest eliksir-szampon do włosów 12 ziół WS Academy, podobnie jak ten z Babuszki Agafii na bazie ziół, zatem stosuję go co 2-3 mycie.

szampony projekt denko

MINERALNY RÓŻ DO POLICZKÓW NEAUTY MINERALS RHUBARB WINE
Uwielbiałam ten róż ze względu na jego piękny, dziewczęcy odcień. Nie był to chłodny kolor, a coś pomiędzy koralem a różem. Efekt można było stopniować. Wyglądał na policzku bardzo świeżo i  naturalnie. Myślałam, że takie małe szybko się skończy, a ja miałam go dobrych kilka miesięcy! Gdyby nie to, że mam kilka innych produktów tego typu, to kupiłabym go ponownie. Aktualnie najczęsciej używam również mineralnego różu, ale marki Lily Lolo w kamieniu. Ten kosmetyk wytypowałam do 6pansofwinter, czy projektu gdzie do końca zimy chcę zużyć 6 wybranych przeze mnie kosmetyków, dlatego staram się używać go w niemal każdym makijażu. O tym różu pisałam iwecej w poście o kosmetykach mineralnych z Lily Lolo - jak zacząć? jakie kosmetyki wybrać na początek?

 róż do policzków Neauty Minerals Rhubarb Wine

PUDER ANTI-SHINE KRYOLAN i PUDER FIXING MAT BELL
Bardzo lubię pudry transparentne i właśnie po takie z reguły sięgam. Puder marki Kryolan to już klasyk. Bardzo dobrze utrwalał makijaż i matowił skórę, dzięki czemu makijaż długo się utrzymywał, nie robił efektu ciastka na twarzy i był baaardzo wydajny. Był ze mną grubo ponad dwa lata, a nawet bliżej mu do trzech. Pisałam o nim w Kosmetycznych hitach - 7 kosmetyków, które kupię ponownie i z pewnością jeśli nie będę miała pomysłu co kupić, to wrócę do niego. Gdy mi się skończył, sięgnęłam po puder w kamieniu z Bell. Dobrze matowił skórę, utrwalał podkład, używałam go w każdym makijażu, jednak nie jest to tak długa trwałość jak przy pudrze z Kryolanu. Skóra szybciej się świeciła, jednak na co dzień był ok. Aktualnie używam sypkiego pudru transparentnego Flawless Matte z Lily Lolo. Pisałam o nim przy okazji wpisu dotyczącego wykończenia makijażu. Jest ok, na co dzień dobrze się sprawdza, jednak nie jest to coś, po co sięgnęłabym, jeśli chciałabym mieć długotrwały makijaż na większe wyjście czy imprezę. Po głowie chodzi mi puder z RCMA, którego sporą odsypkę miałam od Basi i który był tak mocno zmielony i rewelacyjnie wygładzał skórę, że wyglądała jak po Photoshopie. Jednak nie wiem dlaczego ten puder jest tak słabo dostępny, widziałam go tylko na looktop. Jeśli macie jakiegoś ulubieńca w tej kategorii to koniecznie dajcie znać, na co warto zwrócić uwagę. 

matujące pudry do twarzy

CIEŃ DO POWIEK W KREMIE NYX ROSE PEARL
Ten cień dostałam w ramach urodzinowego prezentu od Magdy. Zużyłam go do ostatniej kropli, a to już o czymś świadczy. Bardzo rzadko udaje mi się zużyć tego typu kosmetyk do końca, tym bardziej o takiej formule. Jednak ten cień świetnie utrzymywał się na moich opadających powiekach, zastygał, nie migrował i miał piękny kolor. Używałam go zarówno na całą powiekę, jak i w połaczeniu z innymi cieniami - na środek jako błyszczący akcent. Trafił do Ulubieńców 2018 roku a swatche możecie zobaczyć w Ulubieńcach czerwca. Dzięki niemu przekonałam się do kremowych cieni, które raczej omijałam szerokim łukiem. Nie mam nic w zastępstwie, ale to dlatego, że staram się minimalizować swoje zbiory kosmetyczne, zużywać to, co mam i nieco uszczuplić ilość kosmetyków kolorowych. 

cień w kremie nyx rose pearl

PODKŁAD LUMENE MATTE
Mój ulubieniec, o którym pisałam bardzo często na blogu. Bardzo ładnie wygląda na twarzy, daje naturalny efekt, wyrównuje koloryt, ma dobre krycie, jednak nie tworzy efektu maski i nie jest wyczuwalny na skórze. Porównywałam go z podkładem marki Estee Lauder Double Wear Light, pojawił się w moich ulubieńcach roku i co jakiś czas pojawia się we wpisie z nowościami kosmetycznymi, ponieważ stale kupuję kolejne opakowania.

podkład lumene matte czy warto kupić


Dobrnęliśmy już do końca. Pokazałam Wam naprawdę sporo kosmetyków, wiele z nich to rewelacyjne produkty, które warto wypróbować. Wreszcie mogę wyrzucić torbę z pustymi opakowaniami i zużywać kolejne kosmetyki. Moje zapasy znacząco się uszczupliły, także za sprawą wyzwania Styczeń bez zakupów, który nadal kontynuuję i o którym pisałam w osobnym wpisie: Styczeń bez zakupów, czyli jak wytrwałam bez kupowania kosmetyków, do którego przeczytania gorąco Was zachęcam, jeśli chcecie uporać się ze swoimi zapasami, nadmierną ilością rzeczy i kosmetyków.


ZOBACZ TAKŻE:

instagram