Kompletny makijaż, czyli trzy kosmetyki do wykończenia makijażu od Lily Lolo
Aby nasz makijaż był kompletny, często wystarczy dosłownie jeden produkt, aby dodać mu tego czegoś, postawić przysłowiową kropkę nad i. Zdarza się, że wykonując makijaż mamy wrażenie, że czegoś brakuje, co go scali bądź sprawi, że będzie bardziej wyrazisty i spójny. W tym wpisie przeczytacie o trzech takich kosmetykach marki Lily Lolo, które pozwolą wykończyć makijaż i sprawią, że będzie wyglądał jeszcze lepiej.
3 kosmetyki z Lily Lolo do wykończenia makijażu
1. krok do wykończenia makijażu, czyli puder
Puder to taki kosmetyk, który czasami jest pomijany, jednak bardzo często to on pozwala zwiększyć trwałość makijażu, zwłaszcza gdy zależy nam na tym, aby podkład nie migrował po twarzy i nie ścierał się. To on "gruntuje" cały makijaż i trzyma go w ryzach. Myślę, że przyda się zwłaszcza u osób z tłustą lub mieszaną cerą, nie będzie tak szybko się błyszczeć, na czym zależy nam szczególnie podczas większych wyjść, imprez czy po prostu wtedy, gdy chcemy wyglądać nienagannie. W moim makijażu nie może go zabraknąć, zawsze nakładam go na podkład, czasami nieco więcej i mocniej, innym razem delikatnie oprószam twarz. Jako że kosmetyki mineralne to coś, co cały czas mnie ciekawi i mam ochotę poznać więcej produktów tego typu, to nie mogłam nie wypróbować pudru w kolorze białym, który na twarzy jest transparentny - właśnie po takie pudry sięgam najczęściej.Marka Lily Lolo ma w swoim asortymencie kilka pudrów. Jednym z nim jest puder mineralny, matujący w kolorze białym - Flawless Matte. Zużyłam już połowę opakowania, które jest poręczne a przy tym ładne i minimalistyczne. Puder wysypuję na wieczko i aplikuję na dwa sposoby - jeśli zależy mi na zwiększonej trwałości makijażu, nakładam go zbitym pędzlem do minerałów ruchem wtłaczającym podkład w skórę. Natomiast, jeśli tylko chcę lekko oprószyć twarz i mieć bardziej naturalny makijaż bądź podkład, który nałożyłam nie wymaga pudru, bo sam w sobie jest długotrwały, używam w tym celu małego pędzla z Lily Lolo - Super Kabuki. Puder składa się z kaolinu i miki. Puder nie "ciastkuje" się na mojej twarzy, ładnie stapia się z podkładem (używam go zarówno wtedy, gdy na twarzy mam podkład mineralny jak i jakiś inny, zwykły płynny podkład). Odnośnie trwałości - puder całkiem dobrze trzyma codzienny makijaż w ryzach, przez kilka godzin. Jeśli nałożę go rano, popołudniu widzę, że moja skóra się błyszczy - wtedy sięgam po bibułki matujące i/lub nakładam jeszcze odrobinę pudru. Na mojej skórze nie koniecznie sprawdził się przy makijażu, który chcemy mieć na dłużej - imprezy, wesela itp. - jeśli zależy nam na nienagannej trwałości podkładu, nie chcemy się w ogóle błyszczeć, to myślę, że w tym przypadku warto sięgnąć po coś innego. Jednak na co dzień jest jak najbardziej w porządku, nie obciąża skóry, to mój jedyny puder na ten moment i sięgam po niego każdego dnia. Na stronie producenta przeczytałam, że można go również wymieszać z kremem nawilżającym, aby uzyskać bazę kontrolującą sebum. Jeszcze nie próbowałam go w takiej roli, ale koniecznie muszę sprawdzić ten patent. Pudru używam za to także do zmatowienia powieki, aby baza i cienie dłużej się utrzymywały i w tej roli dobrze sobie radzi.
2. krok, czyli podkreślenie ust pomadką
Uwielbiam produkty do ust, jak sami wiecie i mam ich całkiem sporo w swoich zbiorach. Ogromnie chciałam wypróbować pomadkę marki Lily Lolo i mój wybór padł na Romantic Rose, którą polecało wiele dziewczyn. Gdy tylko do mnie trafiła, od razu zabrałam się za testowanie i nałożyłam ją na usta. Pomadka okazała się mieć przepiękny, dziewczęcy odcień! Ni to róż, ni koral, ale taki świeży, soczysty, nienachalny kolorek. Niewiele pomadek jest w stanie mnie zadowolić i spełnić moje oczekiwania z tego względu, że moje usta łatwo przesuszyć i wtedy nie wyglądają zbyt korzystnie a tym bardziej pomadka, która się na nich pojawiła. Tutaj miałam miłe zaskoczenie. Romantic Rose jest kremowa, łatwo sumie po ustach, ma wykończenie satynowo-błyszczące, dzięki czemu nie wysusza ust, jak np. pomadki stricte matowe czy zastygające. Jej kolor jest na tyle uniwersalny, że będzie pasował wielu osobom i możemy używać ją zarówno wiosną jak i w innych porach roku.Pomadka jest komfortowa w noszeniu i bardzo często trafiała na moje usta w jesiennych i zimowych miesiącach (i nadal często po nią sięgam) - a wierzcie, że moje usta zimą przechodzą małą apokalipsę i szybko się przesuszają, a ta pomadka dodatkowo tego nie spotęgowała, co uważam za naprawdę duży sukces. Przy moim uwielbieniu do matowych pomadek, zaskoczyło mnie to, że tak chętnie nakładałam ją na usta - wygląda naprawdę ładnie i to bardzo przyjemny odcień na dzień, który ożywia cały makijaż i nadaje mu świeżości. Nie jest to pomadka długotrwała, jednak jak na tą formułę i tak całkiem dobrze i długo się utrzymuje i równomiernie zjada. Jestem na tak i serdecznie Wam ją polecam, jeśli szukacie czegoś dziennego wśród mineralnych kosmetyków.
3 krok, czyli mgiełka utrwalająca i scalająca makijaż
Na koniec, jeśli chcemy utrwalić nasz makijaż, warto sięgnąć po mgiełkę utrwalającą, która przedłuża jego trwałość. Przyznam, że miałam tego typu produkty, które faktycznie sprawiały, że makijaż dłużej się utrzymywał, ale kosztem tego było to, że makijaż był wyczuwalny na twarzy, ponieważ ten produkt nieco ściągał i oblepiał skórę. Mgiełka z Lily Lolo nazwana jest mgiełką utrwalającą, jednak dla mnie jest to produkt bardziej scalający makijaż niż przedłużający jego trwałość.Czasami zdarza się, że nasz makijaż wydaje się być ciężki lub mocno pudrowy i widzimy każdy malutki włosek na skórze, czego winą jest np. zbyt duża ilość pudru. Aby usunąć ten efekt i sprawić, aby makijaż wyglądał bardziej naturalnie i wszystkie kosmetyki połączyły się ze sobą i tworzyły jedność, warto sięgnąć po spray czy mgiełkę. Ta z Lily Lolo dobrze sobie radzi, jednak trzeba pamiętać o tym, aby nie trzymać atomizera zbyt blisko twarzy, ale w odpowiedniej odległości, dzięki czemu spryskamy równomiernie całą twarz i nie będzie zbyt mokra w jednym miejscu. Pudrowość zostanie usunięta i otrzymamy ładny, naturalny efekt. Nie musimy się martwić, że mgiełka zniszczy nam makijaż, bo trzymając ją we właściwej odległości dobrze rozpylimy produkt. Mgiełka przydaje się także do spryskiwania pędzli, jeśli chcemy nałożyć jakiś produkt na mokro (np. cień, pigment). W składzie, oprócz wody znajdziemy m.in. pantenol, aloes, ekstrakt z zielonej herbaty, grejpfruta i granatu.
A jeśli jeszcze nie miałaś do czynienia z kosmetykami mineralnymi, lub chcesz wybrać coś dla siebie, ale nie wiesz od czego zacząć i co warto kupić z marki Lily Lolo na początek to odsyłam Cię do mojego wpisu na ten temat. Z niego dowiesz się również, jak nakładać podkład mineralny.
Który kosmetyk najbardziej Cię zainteresował? Bez jakiego produktu nie możesz się obyć w swoim makijażu?