Hity zakupowe 2018 roku | Niekosmetyczne
W ubiegłym roku po raz pierwszy na moim blogu pojawił się wpis, w którym podsumowałam rok pod względem zakupów niekosmetycznych i pokazywałam w nim rzeczy, które dzielnie mi służyły w tym czasie i byłam z nich zadowolona. Zwykle pojawiały się tylko podsumowania i ulubieńcy kosmetyczni, dlatego to był dobry pomysł, aby zrobić coś innego i pokazać Wam również inne gadżety i rzeczy, które sprawdziły się u mnie, umilały mi czas, były przydatne i praktyczne bądź były elementem garderoby czy ubioru. Postanowiłam i w tym roku zrobić takie małe zestawienie. Spośród rzeczy, które pojawiały się u mnie w tym czasie wybrałam kilka, z których najbardziej jestem zadowolona i chcę polecić je także Wam. Myślę, że to nie tylko lista przedmiotów ale także swego rodzaju inspiracja dla Was - być może podpatrzycie coś dla siebie, coś Wam się spodoba czy uznacie to za interesujący gadżet czy pomysł na prezent.
Zegarek Cluse La Boheme Mesh Silver/White
W zeszłym roku w zestawieniu pojawił się zegarek. Jak sami widzicie i w tym roku również pokazuję ten gadżet, jednak nie jest to ten sam model. Po tym, jak kupiłam zegarek na czarnym, skórzanym pasku marki Cluse, który dzielnie służy mi od tamtej pory i z którego jestem bardzo zadowolona, zapragnęłam mieć kolejny zegarek, tym razem na bransolecie. Bardzo lubię srebrną biżuterię, mam sporo naszyjników - celebrytek czy bransoletek wykonanych ze srebra, dlatego nie wahałam się zbyt długo i postawiłam na prostotę i srebrny zegarek na bransolecie z białą tarczą. Jako że marka Cluse była już sprawdzona przeze mnie, to nie szukałam zegarków wśród innych firm, tylko postawiłam na to, co znane. Zegarek pasuje do wielu stylizacji, zarówno tych prostych, dziennych jak i bardziej eleganckich. Jest bardzo wygodny w noszeniu, bransoletę możemy regulować i dopasowywać do naszego nadgarstka, dzięki czemu nic się nie przesuwa i dobrze przylega do ręki. Zegarek jest piękny w swojej prostocie, minimalistyczny, dzięki czemu fajnie uzupełnia nasz ubiór i wygląd. Zegarek kupiłam sobie w ramach wcześniejszego prezentu urodzinowego na początku maja, zatem mam go już ponad 8 miesięcy i nic się z nim nie dzieje, bransoleta nie czernieje (czego trochę się obawiałam) i wygląda jak nowy. Jestem z niego niesamowicie zadowolona i serdecznie polecam Wam tę markę i ten konkretny model. Po cichu Wam zdradzę, że na mojej wishliście jest już następny (to uzależnia!).
Instax Mini 70
Uwielbiam robić zdjęcia, czego dowodem się chociażby fotoalbumy, jakie mam na swoich półkach (pokazywałam je np. we wpisie Co warto przywieźć z wakacji) czy ramki na ścianach ze zdjęciami. Jednak często sporo zdjęć ląduje na dysku w komputerze i nigdy nie zostają wydrukowane. Instax to aparat natychmiastowy, który wywołuje zdjęcia od razu po ich zrobieniu. Każde zdjęcie jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Instax kupiłam stricte na swój ślub i wesele, ale o tym czy się sprawdził podczas tego wydarzenia i jak to wszystko wyglądało na pewno powstanie osobny wpis. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z samego aparatu, który mogę używać w różnych sytuacjach. Minusem ale i jednocześnie plusem, jeśli spojrzymy na to z innej strony, jest cena kliszy. Wychodzi to dosyć drogo, przez co niekoniecznie możemy sobie pozwolić na bezmyślne "klikanie" kolejnych zdjęć. Jednak dzięki temu nie gromadzimy mnóstwa fotografii, ale Instaxa używamy w wyjątkowych chwilach, w ważnych dla nas momentach i to właśnie czyni je unikalnymi. Instax to także świetny pomysł na prezent - pojawił się w moim tegorocznym poradniku prezentowym, oprócz tego wielokrotnym prezentem może być wspomniana już klisza do niego czy możemy kupić inne dodatki, jak np. pokrowiec, małe albumy na zdjęcia - pomysłów jest wiele. To zdecydowanie jeden z fajniejszych gadżetów, jakie posiadam!Czytnik Kindle Paperwhite 3
Ach! Gdybym mogła przyznać tytuł najlepszego gadżetu i hitu zakupowego 2018 roku to z pewnością to miano zgarnąłby czytnik ebooków Kindle Paperwhite 3. Może nie mam go jeszcze zbyt długo, ale wystarczająco, aby trafił do tego zestawienia. Przeczytałam na nim dobrych kilka książek i cały czas nadrabiam czytelnicze zaległości. Odkładałam ten zakup od dłuższego czasu (kilka ładnych lat), aż w końcu trafił do mnie w ramach prezentu. I dopiero wtedy go naprawdę doceniłam! Wierzcie lub nie, ale teraz o wiele więcej czytam, a przyznam, że nie mam na to zbyt dużo czasu. Jednak sięgam po niego bardzo często wieczorem bądź zabieram w podróż. Jest lekki, poręczny, nie zajmuje dużo miejsca, a pomieści tysiące książek! Zwykle unikam podświetlenia bądź ustawiam bardzo małe, dzięki czemu nie męczy mi się wzrok. Kindle zachowuje się jak książka, nie odbija światła jak tablety czy telefon i możemy czytać nawet w słońcu. Poza tym, naładowana bateria wystarcza na bardzo długie godziny czytania - ostatnio ładowałam go miesiąc temu. Jestem niesamowicie zadowolona z tego gadżetu i mimo mojej miłości do papierowych książek, bardzo go polubiłam i świetnie mi się go użytkuje.Krokomierz MiBand 2 Xiaomi
Mi Band 2, czyli mały gadżet w formie gumowej bransoletki na rękę, który zlicza ilość kroków to coś, co trafiło w moje ręce w 2018 roku i bardzo fajnie się sprawdzało. Jest lekki, prezentuje się całkiem ładnie, oprócz podstawowej funkcji, jaką jest liczenie kroków, Mi Band2 pokazuje także godzinę, mierzy puls, liczy spalane kalorie i pokazuje dystans, jaki przeszliśmy. Dodatkowo możemy połączyć go z aplikacją w telefonie i na bieżąco monitorować swoje postępy a także dostawać powiadomienia bezpośrednio na opasce o smsach czy połączeniach. Co ciekawe, krokomierz to gadżet, który faktycznie motywuje do tego, aby przejść większą liczbę kroków - chcemy, aby na opasce widniała zadowalająca nas liczba, dlatego więcej spacerujemy czy wybieramy pójście gdzieś pieszo zamiast jakiegoś środka transportu. A jeśli zawsze chcemy być "stylowi" i nie do końca pasuje nam jego sportowy look, to świetnym rozwiązaniem jest zakup nowego paska do niego, który jest wymienny, także możemy mieć kilka różnych i zmieniać wedle upodobań. Spotkałam się z paskami skórzanymi, gumowymi w przeróżnych kolorach ale także paskach-bransoletkach (coś w stylu tej, którą mam w zegarku z Cluse, tylko oczywiście odpowiednio węższą). Krokomierz pokazywałam w tym przeglądzie miesiąca.Białe lustro Ikea
Tym razem będzie coś nie z elektroniki, ale element wystroju mieszkania, a mianowicie białe lustro z Ikea. Zmieniając parę dodatków w swoim wnętrzu w okresie wakacyjnym odwiedziłam m.in. sklep Ikea. Pojechałam tam głównie z zamiarem zakupu dużego lustra - miałam już upatrzony model, poza tym wydawał mi się najbardziej solidny i najładniejszy ze wszystkich, dlatego nie zastanawiałam się długo i postawiłam na ISFJORDEN. Lustro samo w sobie jest bardzo ładnym elementem wystroju wnętrza, świetnie pasuje do moich mebli i ścian. Wykonane jest z litego drewna, ma półkę, a także jest regulowane i można go ustawiać pod odpowiednim kątem. Na gałkach można zawiesić np. małą torebkę, aby mieć ją pod ręką. Świetnie się prezentuje, ale i jest funkcjonalne, wreszcie można się przejrzeć w całości. Obok dużego, obrotowego fotela, który widać nieco na zdjęciu, to mój ulubiony element w tym pokoju.Monstera
Jeśli jesteśmy już przy elementach wystroju wnętrza to nie mogę nie wspomnieć o roślince, którą uratowałam i która odpłaciła mi się pięknymi, nowymi listkami. Mianowicie mowa tu o monsterze, którą kupiłam pół roku temu. Zaraz po zakupie, gdy wyjęłam ją z folii, okazało się, że większość liści ma plamy i cała roślinka nie wygląda najlepiej. Spisywano ją już na straty, jednak gdy się zaklimatyzowała, zmieniłam jej miejsce w pokoju oraz troszkę o nią zadbałam to odwdzięczyła się nowymi, pięknie podziurawionymi listkami. Większość z nich wyrosła właśnie u mnie, bo tamte zniszczone usunęłam. Także wow! W internecie czytałam, że monstera rośnie powoli i rocznie wypuszcza maksymalnie 3-4 liście, ale moja wypuściła ich o wiele więcej w ciągu 4 miesięcy. Piękna roślina, która popularna kilkanaście lat temu, znowu wróciła "na salony" i przeżywa swoje pięć minut - mam nadzieję, że na dłużej, bo niektóre okazy prezentują się niezwykle okazale.Czerwona marynarka Orsay
Ostatnią już rzeczą jest czerwona marynarka, którą kupiłam w sklepie Orsay. Coraz bardziej podoba mi się kolor czerwony, choć swego czasu unikałam go w ubiorze to teraz nieco częściej po niego sięgam. Marynarka jest dosyć prosto skrojona, rękawy są ciut za łokieć z marszczeniami. Nie ma ona żadnych guzików, ale jest ładnie dopasowana i robi całą stylizację - wystarczy założyć do niej czarne spodnie i czarną bluzkę (zwykle wybieram moją ulubioną koronkową) i mamy gotowy outfit. Marynarka jest widoczna, przyciąga wzrok i zebrałam już sporo komplementów mając ją na sobie. Na zdjęciu kolor jest bardziej żywy, w rzeczywistości to piękny, nieco zgaszony i głęboki odcień czerwieni. Teraz poszukuję grubszego, ciepłego sweterka, na przykład z dużym golfem czy ciekawym splotem właśnie w tym kolorze. Jeśli możecie coś polecić, koniecznie dajcie znać w komentarzu.Co Wam wpadło w oko z moich ulubieńców? A Wy, z jakiego zakupu dokonanego w ubiegłym roku jesteście najbardziej zadowoleni i możecie go polecić?
ZOBACZ TAKŻE: