Jak przygotować skórę do lata? | Moje sposoby na piękną skórę
Lato kalendarzowe już w pełni ale z pogodą bywa różnie - cały czas czekamy na ciepłe dni i wieczory, bo pogoda nas nie rozpieszcza. Tym razem przygotowałam dla Was mały poradnik dotyczący tego, jak przygotować skórę na lato czy wakacje. O skórę dbamy cały rok ale często przed wakacjami chcemy jeszcze bardziej ją nawilżyć czy ujędrnić i po prostu sprawić, by wyglądała lepiej. Opowiem Wam o moich sposobach na dbanie o siebie - proste, nie zajmujące wiele czasu ale takie, dzięki którym widać efekty i które warto wprowadzić do swojej pielęgnacji, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
PIELĘGNACJA TWARZY
PEELING + SZCZOTECZKA
Na samym początku muszę wspomnieć o dokładnym oczyszczeniu twarzy - żel myjący, olejek, emulsja, płyn micelarny - coś, co zmyje z naszej skóry makijaż lub jego resztki, a także brud czy nadmiar sebum. I nigdy nie chodźmy spać w makijażu! I choć wiele razy jest to powtarzane to nadal wiele osób, to lekceważy. A demakijaż zajmuje dosłownie parę chwil - pory są odblokowane, a skóra jest czysta i może oddychać.Zanim nałożymy krem czy serum, warto przede wszystkim dobrze przygotować twarz i złuszczyć martwy naskórek. Zwykle sięgam po peelingi drobnoziarniste, które delikatnie masują twarz. Twarz po takim peelingu jest miękka i wygładzona. Jednym z moich ulubieńców jest czarny peeling Sensilis - który jest bardzo drobny, mamy wręcz gładką, czarną maź a jednak przy kontakcie ze skórą okazuje się, że jest wyczuwalny i świetnie sobie radzi. Oprócz peelingu coraz częściej sięgam po gadżety typu soniczna szczoteczka. Mam jedną przypominającą Foreo oraz drugą z Oriflame, po którą ostatnio sięgam bardzo często. Urządzenie ma trzy wymienne końcówki, które stosujemy według potrzeb. Typowa szczoteczka do oczyszczania - ja zwykle sięgam po mój ulubiony żel do twarzy i masuję skórę dopóki szczoteczka nie zawibruje i nie wyłączy się. Mamy także silikonową szczoteczkę - coś podobnego do słynnego płatka peelingującego z Sephory - tyle że tam musimy wykonywać masaż ręcznie - tutaj za nas pracuje urządzenie. Ostatnia końcówka to metalowa głowica masująca - końcówka przeznaczona jest do masażu twarzy - czasem stosuję ją solo a czasem nakładam olejek lub inny kosmetyk do tego przeznaczony. Zwłaszcza po zastosowaniu pierwszej końcówki szczoteczki widzę sporą różnicę - myślę, że spokojnie może zastąpić nawet peeling - twarz jest nie tylko oczyszczona ale również wygładzona i mięciutka. Lepiej też przyjmuje kremy i inne kosmetyki. Zwykle stosuję ją 2-3 razy w tygodniu bo nie zawsze mam na to czas, jednak efekty są zadowalające i jak się okazuje taki gadżet może dobrze się sprawdzać i być przydatny.
MASECZKI W PŁACHCIE
Jeśli lato to nie mogę nie wspomnieć o maseczkach w płachcie. Często gdy robi się już ciepło nie mamy ochoty na typowe kremowe maski w tubce. Natomiast te w płachcie idealnie się sprawdzą. Nie czujemy obciążenia na skórze, ich konsystencja jest lekka a dodatkowo przez esencję w nich zawartą koimy i chłodzimy naszą skórę. Sama lubię nałożyć taką maseczkę gdy jest gorąco - skóra wypoczywa, jest uspokojona i ukojona. Oczywiście można też zrobić samemu taką maseczkę w płachcie - to nic trudnego! O tym, jak zrobić maskę w płachcie i czym ją nasączyć pisałam już na blogu i wiele z Was skorzystało z moich porad, więc jeśli jeszcze nie czytaliście tego wpisu, to tam Was odsyłam.Mój trick na maseczki w płachcie? Zwykle maski są mocno nasączone - niektóre aż ociekają esencją - oczywiście można pozostałość wklepać w szyję i dekolt ale możemy ją także zachować na kolejny raz. Wystarczy mały, zakręcany pojemniczek (np. mały słoiczek na krem z Rossmanna na wyjazdy), dzięki temu nic nam się nie rozleje, saszetka nie wyschnie, a sam produkt wystarczy na kilka użyć. Jedna z masek, którą ostatnią używałam miała tyle płynu, że ów słoiczek był pełny i nasączałam kilka razy moje gotowe płaty masek, a co za tym idzie, produkt był wydajny i używałam go przez kilka dni.
PIELĘGNACJA CIAŁA
PEELING
Podobnie jak przy pielęgnacji twarzy niezbędne jest złuszczenie martwego naskórka i peeling. Peeling, po który aktualnie sięgam to śliwkowy peeling cukrowy z Ministerstwa Dobrego Mydła. Pachnie rewelacyjnie i już sam zapach sprawia, że przyjemnie się go używa. Oczywiście świetnie sobie radzi i dobrze złuszcza naskórek i wygładza. Dodatkowo zostawia delikatną warstwę nawilżającą więc po jego użyciu nie musimy koniecznie sięgać po balsam czy masło do ciała. Jeśli chodzi o peeling, to nie musimy wydawać horrendalnych kwot - często możemy znaleźć dobry produkt już za kilka-kilkanaście złotych, a czasem zamiast niego wystarczy nawet gąbka z ostrzejszą stroną.SZCZOTKOWANIE NA SUCHO
Muszę też wspomnieć o szczotkowaniu na sucho. Jeśli jeszcze nie próbowałyście, musicie to nadrobić! Nie spodziewałam się, że szczotkowanie ciała, które kojarzyło się z czymś niezbyt przyjemnym może przynieść takie efekty! W dodatku przekonałam się na tyle do niego, że nie czuję dyskomfortu czy bólu. Skóra przyzwyczaiła się - zresztą nacisk można też stopniować więc nie musimy od razu szorować skóry do czerwoności. Moja szczotka pochodzi z Rossmanna, ma wygodny uchwyt dzięki czemu łatwiej nią wykonywać zabieg i nie wypada nam z dłoni. O czym trzeba pamiętać, to przede wszystkim o wykonywaniu szczotkowania w kierunku serca. Warto także zachować ostrożność przy skórze naczynkowej i najlepiej omijać te miejsca. Szczotkowanie pomaga w walce z cellulitem, ujędrnia skórę, wygładza i przy okazji pobudza! Szczotkowanie wykonuję zwykle przed kąpielą, a po niej nakładam balsam bądź olejek. Skóra jest tak gładka, że aż chce się jej dotykać! Testuję też inne urządzenie do masażu, które dostałam od Basi a które także ma poprawić jędrość skóry jednak jeszcze za wcześnie na opinię. (Masażer ma wypustki i delikatnie drga - nieco boli i skóra jest delikatnie zaczerwieniona ale to wszystko jest do wytrzymania).GŁADKA SKÓRA I ... DEPILACJA
Nie mogę zapomnieć o depilacji! Tym bardziej latem, kiedy to odsłaniamy nogi, nosimy sukienki czy szorty czy opalamy się na plaży w stroju kąpielowym. Ja jestem wierna tradycyjnej metodzie - zwykle używam maszynki do golenia + pianka/żel (chyba nigdy nie przekonam się do wosku i plastrów!) ale także używam depilatora ipl z Braun (o którym pisałam w poście Skuteczna i bezbolesna depilacja w domu). Takie połączenie zapewnia mi skuteczność, brak podrażnień i fakt, że nie czuję żadnego bólu, co dla wielu osób ma ogromne znaczenie (nie każdy jest w stanie znieść ból przy korzystaniu z plastrów czy tradycyjnych depilatorów).ZDROWY KOLORYT
Przyznam szczerze, że sama nie mam parcia na to, aby mieć piękną opaleniznę i raczej nie przebywam zbyt długo na słońcu, aby "tylko się opalić". Nie uważam, aby to było konieczne - jeśli już przebywam na słońcu czy jestem na wakacjach zwykle stosuję kremy z filtrem, aby nie poparzyć skóry, ponieważ jest delikatna i łatwo o czerwone plamy - niestety nie jestem z tych osób, które mają piękną, złocistą opaleniznę po pierwszym czy drugim razie opalania. Jeśli koniecznie chcę, aby skóra nie wyglądała blado, sięgam po produkty samoopalające. Moja przygoda z tego typu produktami kształtowała się różnie - czasami trafiały się produkty, które robiły okropne smugi i plamy. W moje ręce trafiła jednak pianka samoopalająca marki Vita Liberata, którą oczywiście musiałam wypróbować mimo obaw. Okazało się, że nie było się czego bać! Do pianki dołączona była rękawica, którą rozsmarowujemy równomiernie produkt po całym ciele. Producent zaleca, aby piankę założyć na czas od 3 do kilkunastu godzin (np. na noc) po czym dokładnie spłukać i nałożyć ponownie produkt. Ja zwykle nakładam ją tylko na kilka godzin - jeden raz - i opalenizna jest widoczna, w odcieniu, który mi odpowiada. Pianka faktycznie daje ładny, dosyć naturalny efekt, nie ma tutaj pomarańczki, której często się obawiamy. Zapach jest delikatny i nie jest bardzo nachalny, zaraz po nałożeniu nie wyczuwam typowego zapachu samoopalaczy, dopiero po kilku godzinach, gdy wejdzie w reakcję ze skórą, choć nie jest intensywny i szybko się ulatnia, więc jest w porządku. Ta pianka to fajne rozwiązanie także na większe wyjścia - imprezy, wesela.NAWILŻENIE
Aby ujędrnić i dodatkowo nawilżyć skórę ud i całego ciała stosuję różne balsamy oraz masła do ciała. Aktualnie, na uda i pośladki zamiennie stosuję dwa produkty - wyszczuplający balsam antycellulitowy do ciała Termissa na bazie wody termalnej z Podhala oraz masło do ciała z kofeiną marki Body Boom. Oba produkty bardzo lubię i stosuję w zależności od potrzeb. Balsam Termissa jest raczej lekki, szybko się wchłania, lekko ujędrnia i nawilża. Masełko z Body Boom ma świetną konsystencję - to naprawdę wygląda jak masło :). W dodatku uzależniłam się od jego zapachu! Poza tym, masełko dosyć szybko się wchłania i nadaje się nawet na cieplejsze dni - ja zwykle stosuję go na noc - skóra jest miękka, przyjemna w dotyku i co najważniejsze, nie jest sucha a nawilżona i wygładzona. Ta marka znana jest z peelingów do ciała, jednak ich jeszcze nie miałam okazji wypróbować, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je przetestować i sprawdzić, czy faktycznie są takie dobre. Masełko jak najbardziej mogę Wam polecić.Tak wygląda krótki plan pielęgnacji mojej twarzy i ciała i dodatkowe elementy, jakie wprowadziłam. Nie jest to nic skomplikowanego, a dzięki temu moja skóra wygląda lepiej, bardziej zdrowo, jest ujędrniona, wygładzona i nawilżona. Oczywiście staram się większość z tych "zabiegów" wykonywać cały rok, a także dbać nie tylko o twarz i ciało, ale także o włosy czy paznokcie.
Mam nadzieję, że podpatrzycie coś dla siebie i skorzystacie z moich porad. A może w podobny sposób przygotowujecie swoje ciało do lata? Jakie macie patenty na piękną skórę? Podzielcie się w komentarzu!
ZOBACZ TAKŻE: