Nowości kosmetyczne | Kwiecień: Colourpop, Lily Lolo, Vianek, MAC i inne


Jak tam Wasz weekend? Wypoczęci? Przyznam, że ja nie odpoczęłam za bardzo i ten tydzień jak i weekend był pracowity i zabiegany, ale chcę wykorzystać choć ostatnie godziny niedzieli i nieco się zrelaksować. Zaraz zaserwuję sobie małe, domowe spa i przy okazji zadbam o skórę, a w międzyczasie poczytam książkę. Jednak zanim to zrobię, postanowiłam, że pokażę Wam moje nowości kosmetyczne, jakie trafiły do mnie w kwietniu. Myślę, że to fajny, luźny wpis idealny na zakończenie weekendu. Wiem, że lubicie podpatrzyć, co pojawia się u mnie nowego, więc zebrałam wszystkie nowości i zakupy, z których jestem naprawdę zadowolona. W kwietniu byłam również na Meet Beauty, na którym dostałam sporo upominków, jednak o nich opowiem we wpisie z relacją - tak, minęło już sporo czasu, a ja nadal jej nie opublikowałam, ale poprawię się i to niebawem zrobię. Tam też pojawiło się kilka perełek, dlatego nie mogę o nich zapomnieć i na pewno co nieco opowiem na ich temat.


Wczesne prezenty urodzinowe | Kiehl's, Nyx, maski w płachcie

W maju obchodzę urodziny i z tej okazji dostałam wcześniejszy prezent od mojej sis Magdy. Kolejny raz udowodniła, że dobrze mnie zna i słucha, bo prezenty, jakie dostałam idealnie wpisały się w mój gust i są w jakiś sposób związane z tym, co mówiłam. W paczce znalazłam śliczny tygodniowy planer, który już ratuje mi życie i pomaga w tygodniowym ogarnięciu się, oczyszczający żel do mycia twarzy z Kiehl's - to mój pierwszy produkt z tej marki i cieszę się, że dzięki Madzi mogę przetestować i zapoznać się z produktem, o którym wiele słyszałam. Poza tym, akurat szukałam jakiegoś produktu do mycia twarzy rano, więc kolejny raz Magda trafiła w punkt. Nigdy nie przepadałam ze kremowymi cieniami, ponieważ zwyczajnie nie utrzymywały się zbyt długo na moich problematycznych powiekach. Jednak potem odkryłam kilka perełek, które wytrzymywały cały dzień i miałam ochotę na więcej. Uwielbiam odcień różowego złota i właśnie w takim odcieniu dostałam kremowy cień z Nyxa (Rose pearl). Bardzo go polubiłam, jest delikatny, idealny na co dzień (mam go nawet dziś na swoich powiekach) i utrzymuje się całkiem nieźle, jak na produkt o takiej formule. Dostałam także dwie maski w płachcie z Tosowoong i Goodal - ostatnio sięgam po takie maski coraz częściej, dlatego Magda trafiła idealnie! Z tymi czekałam aż zrobię zdjęcia z nowościami, ale na pewno na dniach je wypróbuję. Do tego M. dorzuciła różne próbki, w tym jedną większą peelingu GinZing z Origins - jak wiecie, bardzo lubię ich maskę na noc w zielonym opakowaniu, dlatego ucieszyłam się, że mogę przetestować kolejny kosmetyk tej marki. I oczywiście nie mogę zapomnieć o kartce urodzinowej z pięknymi życzeniami! Kochana jeszcze raz dziękuję!

prezenty urodzinowe blog kosmetyki nyc, kiehl's, origins
maski w płachcie, planer empik

Naturalne kosmetyki | Koi, Ministerstwo Dobrego Mydła, 4Szpaki

W kwietniu odwiedziłam stolicę o czym już Wam mówiłam w Przeglądzie miesiąca. Udało mi się odwiedzić Targi Kosmetyków Naturalnych - Ekocuda, które narobiły mi jeszcze większej ochoty na kosmetyki z dobrym składem. Zresztą o tym wydarzeniu powstał osobny wpis z relacją na blogu, do którego Was odsyłam, jeśli chcecie dowiedzieć się, co to za Targi i co można było na nich kupić. Sama skusiłam się na trzy produkty, które miałam na swojej wishliście. Przede wszystkim wybrałam krem ultranawilżający do twarzy z Koi, który stosuję na dzień i jestem z niego bardzo zadowolona. Ubolewam tylko nad tym, że słoiczek ma niewielką pojemność i już sporo zużyłam, co tylko świadczy o tym, jak bardzo go lubię i jak dobrze mi się sprawdza. W gratisie dostałam dwie próbki, które wcale nie są takie małe i faktycznie mogę przetestować te produkty. Odwiedziłam także stoisko Ministerstwa Dobrego Mydła, gdzie skusiłam się na sławny już peeling śliwkowy, o którym nie wiem ile razy już słyszałam! Teraz, wreszcie mogę go przetestować na własnej skórze, i to dosłownie. Na targach kupiłam także coś do demakijażu, o czym słyszałam już dawno i do czego zakupu zbierałam się kilka miesięcy, ponieważ ciągle miałam jakiś kosmetyk tego typu do zużycia. Wybrałam SuperBlend, czyli 3składnikowe masło z mydlarni 4Szpaki, które tak naprawdę przeznaczone jest do ciała, ale równie dobrze sprawdzi się do zmywania makijażu. To kompozycja trzech olejów roślinnych - masła shea, masła kakaowego oraz oleju kokosowego. jako gratis do zakupów dostałam małe mydełko Mięta z miętą.

naturalne kosmetyki zakupy ekocuda

Mineralne kosmetyki Lily Lolo 

Coraz częściej sięgam po naturalne kosmetyki, jednak zwykle są to produkty do pielęgnacji. Od dawna chciałam przetestować mineralne kosmetyki do makijażu z Lily Lolo i właśnie w kwietniu dostałam cztery produkty tej marki, które już intensywnie testuję. Wreszcie mogłam zmierzyć się z niemałą już legendą wśród minerałów, o której słyszy się wiele dobrego. Postawiłam na produkty, które służą mi podczas (co)dziennego makijażu. Wybrałam zatem podkład w odcieniu Blonde, pędzel Super Kabuki, który służy do jego nakładania, a także prasowany róż i rozświetlacz, których jak pewnie wiecie, nie może zabraknąć w moim makijażu. Po tego typu produkty sięgam za każdym razem, gdy go wykonuję. Róż który posiadam jest w odcieniu Burst Your Bubble i odkąd go mam nie użyłam niczego innego. Wygląda naprawdę dobrze, ma piękny odcień i utrzymuje się na moich policzkach cały dzień. Rozświetlacz zaś jest w odcieniu Champagne Illuminator. Do niego koniecznie muszę dokupić pędzel typu wachlarz, o którym od dawna marzę, bo wiem, że sposób aplikacji może wiele zmienić. Sam rozświetlacz ma piękny, szampański kolor i stosuję go nawet do podkreślenia wewnętrznego kącika. O tym produktach na pewno pojawi się osobny wpis, więc jeśli jesteście zainteresowani moją opinią o nich, swatchami i tym, jak się sprawdzają, to wypatrujcie prawdopodobnie jeszcze w maju, postu na ich temat.



Podkład Pro Longwear MAC

Kolejny produkt trafił do mnie w ramach wymiany z Basią. Jest to podkład Pro Longwear marki MAC w odcieniu NC15. Póki co, niestety nie do końca jestem z niego zadowolona, jednak nie poddaję się i na pewno będę testować dalej. Oprócz niego dostałam kilka próbek i odlewek, które naprawdę mi się przydały i prawdopodobnie pomogą w przyszłych zakupach. Dostałam np. odlewkę kremu pod oczy z Resibo czy odsypkę pudru RCMA - oba te produkty bardzo mi się spodobały i teraz rozważam ich zakup.


Zamówienie z Colourpop

Jedną z marek, o której wiele słyszałam i której produkty bardzo chciałam przetestować jest Colourpop - marka niedostępna w Polsce, dlatego nie tak łatwo było mi zdobyć ich kosmetyki. W końcu zdecydowałam się coś wybrać i przetestować i razem z Magdą i Natalią złożyłyśmy wspólne zamówienie. Wiele kosmetyków mnie kusiło - zwłaszcza ich palety cieni wyglądają niesamowicie - dlatego postanowiłam przetestować właśnie ich cienie, a także wysuwane pomadki Lippie Stix, o których często słyszałam na yt i którymi moje ulubione youtuberki bardzo kusiły. Paleta jaką wybrałam to Give it to me straight - ma przepiękne odcienie i na pewno przy jej pomocy można wyczarować niesamowite makijaże. Postanowiłam wypróbować również cień Super Shock o ciekawej formule i konsystencji. Padło na odcień La La, który również podpatrzyłam na youtubie. Oprócz tego, wybrałam trzy pomadki Lippie Stix w odcieniach: Sauce, Cami oraz New Rules. Te pomadki gładko suną po ustach i zastygają na mat. Widzę wśród nich zamiennik mojej ukochanej pomadki z MAC, o czym niebawem jeszcze napiszę. Z całego zamówienia jestem bardzo zadowolona, poza tym nie zapłaciłyśmy żadnych dodatkowych opłat, także plus dla nas!


colourpop paleta pomadki zamówienie blog
colourpop super shock la la
colourpop lippie stix souce, cami, new rules
colourpop lippie stix souce, cami, new rules
colourpop give it to me straight


Kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała | Vianek, Bielenda, Body Boom

Na koniec kilka kosmetyków pielęgnacyjnych. O tym, że do czasopisma Zwierciadło dołączone były dwa pełnowymiarowe kosmetyki marki Vianek pisałam Wam już na blogu jak i w social mediach. Kilka osób skusiło się i kupiło gazetę z dodatkami. Myślę, że to fajny deal, ponieważ koszt to 9,90zł, a w tej cenie oprócz gazety mamy płyn micelarny oraz krem do rąk. Oczywiście i ja chciałam kupić gazetę z dodatkiem ale odwiedziłam 10 kiosków i sklepów i w żadnym z nich nie było Zwierciadła z kosmetykami. Dopiero moja kochana Magda upolowała dla mnie gazetę. W taki sposób w moje ręce trafiły dwa produkty naturalne marki, z której mam coraz więcej kosmetyków i która miło mnie zaskoczyła. Płyn micelarny to mój ulubieniec, zresztą pisałam o nim w ulubieńcach marca. Jednak gdy mi się skończył i nie miałam nic w zapasie, wyskoczyłam na chwilę do drogerii i jedyne co znalazłam to płyn micelarny z zieloną herbatą marki Bielenda. To ogromne opakowanie wystarczy na naprawdę długi czas. Trochę się obawiałam, że płyn może podrażniać, jednak na szczęście nic złego się nie dzieje. Na pewno nie jest tak delikatny i łagodny jak ten z Vianka, ale dobrze sobie radzi z demakijażem całej twarzy i oczu. W drogerii Jasmin kupiłam wreszcie emulsję do twarzy z Vianka, którą miałam na swojej wishliście. Jeszcze jej nie używałam, ponieważ kończę antybakteryjny żel do demakijażu z serii Bielenda Professional, który swoją drogą bardzo dobrze oczyszcza. Od marki Body Boom dostałam antycellulitowe masło do ciała z kofeiną - na ten moment mogę powiedzieć, że bardzo podoba mi lekka, puszysta konsystencja i zapach.


Jak się okazuje, trochę się nazbierało kosmetyków, jakie pojawiły się u mnie w kwietniu. Przypuszczam, że maj będzie o wiele bardziej skromny w tej kwestii, ale nie planuję większych zakupów kosmetycznych. Rozglądam się jedynie za kremem na noc i pod oczy, dlatego jeśli macie swoje typy, to proszę, podzielcie się nimi w komentarzu.

Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie? Coś Was szczególnie zainteresowało i zaciekawiło?

instagram