Hit włosomaniaczek! Czarna maska marokańska


Zdecydowanie bardziej wolę maski do włosów niż odżywki ponieważ moje wysokoporowate włosy potrzebują nawilżenia, dociążenia a maski mają mocniejsze działanie. Maska marokańska to już mała legenda - wiele włosomaniaczek ją poleca i świetnie się sprawdza u wielu dziewczyn, dlatego i ja musiałam ją wypróbować. Testowałam ją przez długi czas, ponieważ chciałam ją sprawdzić w różnych warunkach. I wreszcie nadszedł ten moment, że mogę nieco więcej o niej powiedzieć, zatem zapraszam na recenzję prawdziwej legendy wśród maniaczek pielęgnacji włosów.


Czarna maska do włosów

Marokańska maska z Planeta Organica mieści się w płaskim pojemniku, z którego łatwo możemy wydobywać produkt. W internecie widzę ją też w innym opakowaniu (tzn. inna etykieta), prawdopodobnie zmienił się jej design. Za 300 ml zapłacimy 22,9zł - maska dostępna jest np. tutaj. Maska zaskakuje nas swoim kolorem i konsystencją - jest bardzo gęsta, treściwa i .... zielona! Pachnie bardzo orientalnie i przyznam, że lubię ten zapach. Zielony kolor jest widoczny również przy spłukiwaniu, ale na szczęście nie farbuje włosów, więc nie ma się czego obawiać. Warto jednak uważać na ubrania, aby ich zwyczajnie nie pobrudzić.


Czarna maska - dlaczego "czarna" i co znajdziemy w składzie?

Czarna maska została stworzona na bazie oleju arganowego i oliwy z czarnych oliwek. Stąd też jej nazwa, choć kolor jest zupełnie inny, bo zielony (podobnie jak czarne mydło z oliwek). Poniżej napisałam Wam również jej skład, gdybyście byli zainteresowani. Mamy w niej oprócz wspomnianych składników m.in. olej neroli - który ma niwelować wypadanie włosów i leczyć łupież i olej wawrzynu - pobudzający wzrost włosów. Właściwości oleju arganowego są nam dobrze znane - neutralizuje wolne rodniki, przyspiesza regenerację komórek, wygładza i nawilża włosy.

Składniki/INCI:
Aqua with infusions of Organic Argania Spinosa Kernel Oil, Organic Citrus Aurantium Amara Flower Oil Laurus Nobilis Leaf Extract Olea Europaea Fruit Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Origanum Vulgaris Extract; Cetearyl Alcohol, Glyceryl Srearate, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Isopopyl Palmitate, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid.


Treściwa konsystencja a jak z działaniem?

Jak pewnie zauważyliście wiele znajdujących się w niej składników ma dobroczynne działanie na skórę głowy. Jako, że moje włosy, szczególnie u nasady, łatwo obciążyć, póki co, nie odważyłam się na ten krok. Jednak postanowiłam, że w najbliższym czasie wypróbuję ją pod tym kątem i na pewno zedytuję ten wpis, tym bardziej, że moja skóra głowy ostatnio jest podrażniona - więc zobaczymy, czy tutaj sobie poradzi. Za to, używałam ją na włosach (od ucha w dół), więc mogę powiedzieć Wam, jak się sprawdziła pod tym względem.

Maska jest "ciężka", gęsta, treściwa, więc musimy uważać z ilością, jaką nakładamy na włosy, gdyż może je obciążyć. Posiadaczki wysokoporowatych włosów raczej nie muszą się obawiać, ale osoby z niskoporowatymi włosami czy cienkimi muszą mieć to na uwadze.

Jak stosowałam maskę? Wypróbowałam ją na różne sposoby. Zarówno tradycyjnie - czyli najpierw myłam włosy szamponem, a potem nakładałam maskę na kilkanaście minut, jak i przed myciem czy jako ostatni z elementów włosingu (po olejowaniu). W każdym przypadku maska sprawia, że włosy są gładkie i miękkie w dotyku, jednak nie zauważyłam dodatkowych efektów, moje włosy po jej zastosowaniu nie są śliskie ani błyszczące, a na taki efekt najbardziej liczyłam. Na pewno wrócę do tej maski za jakiś czas - zostało jej jeszcze sporo w opakowaniu (jest bardzo wydajna) - aktualnie staram się poprawić kondycję moich włosów i myślę, że jak już uda mi się ułożyć plan pielęgnacji, i dowiedzieć się więcej o moich włosach to może zadziała tak, jak powinna. Maska ujarzmia włosy, dociąża je, jednak po tylu opiniach spodziewałam się chyba lepszego efektu. Bardzo chwalona i polecana przez włosomaniaczki, dlatego oczywiście jej nie przekreślam i jeśli macie ochotę ją wypróbować to zróbcie to. Być może na Waszych włosach osiągniecie lepszy i bardziej zadowalający Was efekt. Ja bardzo ją lubię, gdy np. mam spuszone czy przeproteinowane włosy - wtedy radzi sobie z nimi znakomicie - ujarzmia i dociąża. Jednak brakuje mi tu tego efektu lśniących i błyszczących włosów, o którym mowa wśród włosomaniaczek.


 Znacie tą maskę do włosów? Jakie maski polecacie? Macie taką maskę, po której Wasze włosy wyglądają rewelacyjnie?

ZOBACZ TAKŻE:

instagram