HAIRCARE Akcja-regeneracja czas start! Czyli Bitwa o włos
O włosy dbam odkąd pamiętam. Często je myję, zawsze używam jakiejś odżywki czy maski. Czasem wykonuję olejowanie. Czy to jednak wystarczy? Czy mogę to nazwać świadomym dbaniem o włosy? Moim zdaniem, nie do końca, dlatego chcę wreszcie to zmienić, a blog jest takim miejscem, gdzie mogę się dzielić z Wami efektami, a i będzie to dla mnie mobilizacja. Prawdziwą włosomaniaczką nie jestem i pewnie nigdy nie będę, ale jeśli pewne metody i regularność w ich stosowaniu pomogą mi w walce o piękne włosy, to czemu nie spróbować!
Tym wpisem chcę zapoczątkować posty dotyczące włosów, bo choć pojawiają się recenzje na temat kosmetyków do ich pielęgnacji, to jeszcze nie było tutaj wpisów bardziej szczegółowych, ze zdjęciami włosów, postępami i tym, co na nie nakładam danego dnia. Będę się dzielić z Wami efektami, tym, jak sprawdzają się dane produkty oraz pokazywać moje sposoby i metody na piękne włosy.
JAKIE MAM WŁOSY? + PLAN DZIAŁANIA
Na początek mała metryczka i plan działania. Moje włosy są brązowe, naturalne, niefarbowane, o długości zwykle do pasa (choć jak widać ostatnio je podcięłam), raczej proste, choć ze skłonnościami do wywijania i szybkim odgniataniu się od gumki. Po wykonaniu różnych testów okazało się, że mam włosy wysokoporowate, dlatego powinnam znaleźć równowagę i dostarczać im zarówno emolientów, humektantów, a także w umiarkowanym stopniu protein, robić płukanki domykające łuski włosa, stosować wcierki, olejować je i oczywiście dbać o końcówki, które często są mocno przesuszone. Oprócz tego, włosy na długości są suche i moim celem jest najpierw przywrócić im nawilżenie. Najlepiej by było, gdybym ograniczyła używanie prostownicy i suszarki, choć to drugie niestety nie zawsze mogę zrobić, ponieważ włosy bez jej użycia schną dobrych kilka godzin - dlatego, aby to w jakiś sposób zrównoważyć, zazwyczaj wybieram chłodny nawiew zamiast ciepłego. Poza tym, założyłam sobie w zwykłym zeszycie dzienniczek włosowy, aby notować, czego używam i jakie są efekty, ponieważ przy stosowaniu różnych kosmetyków, czasami łatwo to przegapić. Chciałabym także czytać więcej "fachowej" literatury na temat włosów - mam w domu dwie książki o włosach, z czego jedną przeczytałam w całości i to naprawdę hit i pozycja godna uwagi. Na pewno pojawi się recenzja tej książki w najbliższym czasie na blogu.
JAK WYGLĄDAJĄ MOJE WŁOSY? CZEGO UŻYŁAM?
Moim głównym problemem są rozdwajające się końcówki, przesuszone pasma, wrażliwa skóra głowy oraz problemy z rozczesywaniem (często są tak splątane, że nijak nie można sobie z tym poradzić).
Ok. 1,5 miesiąca temu wróciłam do regularnego olejowania włosów. Zaczęłam od tego, co mam w domu - na początek poszedł olejek Alterra, a gdy mi się skończył, zakupiłam olej lniany. Włosy myję co drugi dzień i początkowo, aby dać im "kopa", olejowałam je przy każdym myciu. Olej nakładam zwykle na bazę z żelu aloesowego lub mgiełkę różaną z Evree. Trzymam go na włosach od 1,5 do 2 godzin, a po tym czasie staram się zmoczyć ciepłą wodą, a po odciśnięciu nakładam maskę, która emulguje olej - stosuję zamiennie dwie maski: Blueberry i Color z Kallos. Po około pół godziny myję skórę głowy szamponem (stosowałam szampon Basil Element z Vis Plantis, szampon syberyjski, wzmacniający z Babuszki Agafii i płyn Facelle) - tutaj nadal szukam odpowiedniego produktu (produktów), bo mam bardzo wrażliwą skórę głowy. Podczas spłukiwania, piana sama zmywa mieszankę oleju i maski z włosów. Czasami po całym zabiegu nakładałam jeszcze jakąś maskę na dosłownie 5-10 minut, a czasami na tym kończyłam.
Starałam się suszyć włosy letnim nawiewem dosłownie przez chwilę, aby woda nie kapała, a potem pozwalałam im samoistnie wyschnąć. Na końcówki nakładam serum silikonowe - to początek mojego "włosomaniactwa" i przyznam, że zawsze myślałam, że taki produkt to zło, ale gdy zgłębiłam temat, okazuje się, że nie zupełnie tak jest. Odstawiłam całkowicie prostownicę - przynajmniej na czas mocnej regeneracji włosów - aby włosy nie były powywijane we wszystkie strony po nocy, splatam je w warkocz - dzięki temu na drugi dzień są falowane (co widać na zdjęciach w tym wpisie) i nadają się do "wyjścia".
Po 1,5 miesiąca jest naprawdę lepiej niż było - zauważyłam pierwsze efekty - włosy lepiej się rozczesują, trochę bardziej błyszczą (zwykle były wręcz matowe) i nie są tak suche, choć zdaję sobie sprawę, że długa droga przede mną do uzyskania zdrowych i mocnych włosów, ale się nie poddaję. Poniżej efekt - zdjęcia robiłam w sobotę, drugi dzień po myciu.
Starałam się suszyć włosy letnim nawiewem dosłownie przez chwilę, aby woda nie kapała, a potem pozwalałam im samoistnie wyschnąć. Na końcówki nakładam serum silikonowe - to początek mojego "włosomaniactwa" i przyznam, że zawsze myślałam, że taki produkt to zło, ale gdy zgłębiłam temat, okazuje się, że nie zupełnie tak jest. Odstawiłam całkowicie prostownicę - przynajmniej na czas mocnej regeneracji włosów - aby włosy nie były powywijane we wszystkie strony po nocy, splatam je w warkocz - dzięki temu na drugi dzień są falowane (co widać na zdjęciach w tym wpisie) i nadają się do "wyjścia".
Po 1,5 miesiąca jest naprawdę lepiej niż było - zauważyłam pierwsze efekty - włosy lepiej się rozczesują, trochę bardziej błyszczą (zwykle były wręcz matowe) i nie są tak suche, choć zdaję sobie sprawę, że długa droga przede mną do uzyskania zdrowych i mocnych włosów, ale się nie poddaję. Poniżej efekt - zdjęcia robiłam w sobotę, drugi dzień po myciu.
Chętnie też poczytam Wasze spostrzeżenia, porady i polecenia różnych blogów, książek godnych uwagi i produktów, które powinnam wypróbować. Mam też nadzieję, że seria tych wpisów Was zainteresuje i okaże się przydatna - postaram się częściej recenzować różne produkty i pokazywać przy okazji stan moich włosów.
Jak wygląda u Was pielęgnacja włosów? Czego używacie? Co sprawdza się u Was najlepiej? A może Wasze włosy nie wyglądają zbyt dobrze i szukacie porad, co robić? A może ten wpis Was zmobilizuje i przyłączycie się do mojej akcji regeneracji włosów?
ZOBACZ TAKŻE: