Czerwień - klasyka czy przeżytek? | Manicure monohybrydowy
Kolor czerwony to taki kolor, który wzbudza wiele emocji. Kojarzy się nam między innymi z miłością, ogniem, a także świętami, to kolor, który przyciąga wzrok i nie możemy przejść obok niego obojętnie. Wiele kobiet nosi go na ustach, na paznokciach czy po prostu dominuje w garderobie. Przyznam, że zawsze ten kolor omijałam, bardzo rzadko go wybierałam, czy to w stylizacjach, dodatkach, makijażu czy na paznokciach. Zdecydowanie bardziej wolę kolory pastelowe, nude czy odcienie różowego. Jedyną okazją, kiedy sięgam po ten kolor są święta. Uwielbiam go wtedy łączyć z bielą, błękitem czy złotem i stosować go jako mały akcent, co możecie zobaczyć choćby we wpisie ze świąteczno-zimowym manicure lub w poście ze świątecznym manicure na ostatnią chwilę. Jednak sami wiecie, że kobieta jest zmienna i gdy dostałam lakier monohybrydowy Peggy Sage musiałam sprawdzić jego właściwości. Tak się złożyło, że lakier był w kolorze czerwonym, więc... przetestowałam go na wszystkich paznokciach!
Lakier monohybrydowy - czyli szybki sposób na trwały manicure
Do tej pory na moich paznokciach lądowały albo tradycyjne lakiery albo hybrydowe. Jak pewnie wiecie, żeby poprawnie wykonać manicure hybrydowy (szczegółowo krok po kroku opisywałam w tym poście) należy najpierw nałożyć bazę, potem dwie warstwy koloru i na koniec wszystko zabezpieczyć topem. Czym zatem różni się od tego manicure wykonany lakierem monohybrydowym? Otóż to lakier 3w1 - nie potrzebujemy trzech różnych produktów, w zupełności wystarczy jeden. Lakier ten łączy cechy tych trzech produktów - bazy, koloru i topu. Jak go aplikować? Na przygotowaną wcześniej i odtłuszczoną płytkę paznokcia, wystarczy nałożyć dwie warstwy koloru, każdą z nich utwardzając w lampie. I gotowe! Prawda, że to szybki sposób?
Malowanie paznokci podczas przeglądania internetu czy oglądania filmu?
Do wykonania i utwardzenia tego manicure użyłam małej lampy led 9W marki Ronney. Lampa ma timer 60 sekund i właśnie przez taki czas utwardzałam jedną warstwę. Zdecydowanie bardziej wolę lampy o większej mocy i krótszym czasie utwardzania, jednak ta lampa ma niewątpliwie dwa duże plusy. Po pierwsze jest mała i poręczna, więc możemy ją zabrać ze sobą, np. na wyjazdy, bo nie zajmuje dużo miejsca, po drugie ma kabel w wyjmowaną końcówką, którą wkładamy do kontaktu. Po zdjęciu tej końcówki mamy kabel usb, więc możemy ją podpiąć do naszego laptopa. Prawda, że to fajny bajer? Przydatny szczególnie wtedy, gdy kontakt jest daleko a nasz kabel krótki i nie mamy możliwości podłączenia lampy lub gdy czas, kiedy wykonujemy nasz manicure chcemy nieco umilić i podczas malowania paznokci oglądamy film. Myślę, że fajny gadżet.
A jak jest z trwałością i jak wyglądają paznokcie? Na zdjęciach
same możecie zobaczyć i ocenić, jak to wszystko wygląda. Manicure
wykonany lakierem monohybrydowym Peggy Sage bardzo ładnie się błyszczy i
zachowuje podobnie do hybrydowego. Jednak z racji tego, że nakładamy
tylko dwie warstwy, są one cieńsze i takie paznokcie wyglądają bardziej
naturalnie. Sam lakier utrzymuje się na moich paznokciach do 8-9 dni, pod koniec u dwóch paznokci zauważyłam starte końcówki. Myślę, że to coś pomiędzy zwykłym lakierem (który dobrze wygląda ok. 4-6 dni) a typowym lakierem hybrydowym (który może utrzymywać się ponad 2 tygodnie). Lakier monohybrydowy to dobra opcja dla osób, które cenią sobie czas ale także lubią w miarę często zmieniać manicure. To także ciekawa propozycja dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z manicure hybrydowymi, to fajna opcja na początek, gdzie nie musimy mieć wszystkich potrzebnych rzeczy, bazy, topu itp. Poza tym, zauważyłam, że lakier nie niszczy paznokci i osoby początkujące nie powinny zrobić sobie krzywdy przy jego ściąganiu, bo warstwa jest cienka i nie tak mocna jak przy hybrydach.
Ja przyzwyczajona do manicure hybrydowego jednak wolę większą trwałość, a także lubię w nim nieskazitelne paznokcie przez długi czas - nie ma mowy o startych końcówkach, dlatego ta opcja nie zadowoliła mnie w stu procentach. Poza tym, nie wiem dlaczego, ale miałam problem ze ściągnięciem go na kilku paznokciach - na niektórych odchodził błyskawicznie, a przy innych musiałam się napracować i długo trzymać zawinięte w removerze. I jeszcze kolejny mały minus - przed zmyciem chciałam je nieco zmatowić pilnikiem, aby lepiej się go zmywało, i co? Pilnik zabarwił się na czerwono. Przy lakierach hybrydowych nic takiego się nie dzieje, a tu niestety tak się stało. A co do czerwieni - to powoli się przekonuję do noszenia jej solo. W ogóle wielu osobom podobały się moje paznokcie i zwróciły na nie uwagę. Nawet mój chłopak je pochwalił i powiedział, że mam bardzo ładny kolor - czerwień jednak przyciąga wzrok i prowokuje. Poza tym, to kolor, który kojarzy się z luksusem i siłą.
Podsumowując, lakier monohybrydowy to ciekawa opcja i cieszę się, że miałam okazję wypróbować taki rodzaj manicure. Niewątpliwym plusem jest szybkość jego wykonywania oraz prostota, w jaki sposób można to zrobić, także poradzi sobie z tym każdy, nawet osoba początkująca. Poza tym spodobała mi się ta pomidorowa czerwień!
A Wy, miałyście okazję wypróbować taki rodzaj manicure? Jakie kolory nosicie na paznokciach? Koniecznie napiszcie, co sądzicie o czerwieni i czy gości u Was na paznokciach, w makijażu czy w stylizacjach!
ZOBACZ TAKŻE: