Rozświetlająca maska z glinką L'Oreal | Błyskawiczna maska z glinką bez rozrabiania
Uwielbiam różnego rodzaju maseczki i staram się je regularnie nakładać na twarz. Przetestowałam już ogrom masek, ale na rynku pojawia się tyle nowości, że nie sposób wypróbować wszystkie. Oprócz tradycyjnych maseczek, od czasu do czasu robię także glinki, które mają mnóstwo dobroczynnych właściwości. Jednak sami musicie przyznać, że rozrabianie glinek to niemała zabawa. Nie dość, że są brudzące, znajdują się zazwyczaj w saszetkach, to jeszcze musimy mieć naczynie do tego celu, nie możemy ich mieszać metalowymi łyżeczkami i musimy zachować odpowiednie proporcje (glinki i wody). Zapewne wiele z Was z tych powodów rezygnuje z glinek lub używa ich sporadycznie. Gdy trafiłam na maskę z glinką z L'Oreal, pomyślałam, że to świetne rozwiązanie! Gotowa glinka znajdująca się w słoiczku to małe spełnienie marzeń maseczkomaniaczki ;). Zero rozrabiania, mieszania, brudzenia dodatkowych naczyń itp. Jednak czy faktycznie ta gotowa maska z glinką sprawdza się równie dobrze, jak taka tradycyjna, czysta glinka? O tym przeczytacie w dalszej części tego wpisu.
Kilka miesięcy temu L'Oreal wypuściło trzy nowe maseczki do twarzy z glinką: oczyszczająco-matującą, złuszczająco-wygładzającą oraz detoksykująco-rozświetlającą. Ja skusiłam się na tą ostatnią. Maski z L'Oreal są dostępne w Rossmannie i w regularnej cenie kosztują 34,99zł. Mnie udało się ją kupić nieco taniej, bo za ok.27zł podczas jednej z promocji.
Maska znajduje się w szklanym opakowaniu, które mieści 50ml produktu. Według producenta ma wystarczyć na 10 użyć. U mnie wystarczyła na nieco dłużej. Maska, którą posiadam ma formułę łączącą 3 mineralne glinki (kaolin, montmorylonit, ghassoul) i węgiel, która oczyszcza skórę z toksyn i przywraca jej blask.
Dla zainteresowanych, skład produktu: Aqua / Water,
Kaolin, Montmorillonite, Lecithin, Polysorbate 20, Butylene Glycol,
Propylene Glycol, Oryza Sativa Starch / Rice Starch, CI 77499 / Iron
Oxides, Moroccan Lava Clay, Charcoal Powder, Caprylyl Glycol, Citric
Acid, Xanthan Gum, Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate,
Polyglyceryl-10 Stearate, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol,
Linalool, Limonene, Parfum / Fragrance (F.I.L. B196439/1).
Aplikacja maseczki należy do bardzo prostych. Produkt jest od razu gotowy do użycia, nie musimy nic rozrabiać, jak to bywa przy tradycyjnych glinkach. Wystarczy rozprowadzić ją równomiernie na twarzy. Z doświadczenia wiem, że glinki nie powinny zastygać na twarzy, dlatego zawsze mam pod ręką wodę termalną albo mgiełkę i co jakiś czas spryskuję nią twarz. W przypadku tej maski, producent o tym nie wspomina - a raczej mówi o tym, żeby pozostawić do zaschnięcia, na 5-10 minut. Nie jestem pewna, czy maska ma jakiś składnik, który pozwala na zasychanie glinkom bez krzywdy naszej skórze, ale ja jednak dla bezpieczeństwa spryskuję twarz mgiełką.
Plusem tej maski jest niewątpliwie jej zapach. Woń glinek nie należy do najprzyjemniejszych, zazwyczaj kojarzy się z czymś błotnym, ziemistym. W tym przypadku, zapach to naprawdę duży atut tego produktu. Pachnie bardzo przyjemnie, rzekłabym, że nawet nieco luksusowo, jak niektóre kremy.
Maskę zazwyczaj spłukuję letnią wodą, przy czym pomagam sobie wacikami lub gąbeczkami celulozowymi. Podobnie jak przy glinkach, jest nieco trudno ją zmyć za jednym razem, więc warto sobie to ułatwić. Po zmyciu twarz jest wygładzona i uspokojona - nie ma zaczerwienień, ma jednolity koloryt. Jest oczyszczona ale nie czuję ściągnięcia. Nie zauważyłam mocnego zmatowienia, ale skóra ma delikatny, naturalny blask. To dobry produkt, choć przyznam, że oczekiwałam czegoś więcej po pierwszym użyciu. Jednak przy glinkach mam podobne odczucia - chciałabym widzieć efekty od razu jak np. przy maskach nawilżających. Dopiero przy regularnym stosowaniu, widzę, że skóra jest uspokojona, wygładzona i dobrze wygląda.
Nie próbowałam pozostałych dwóch masek, ale jestem ich ciekawa i myślę, że kiedyś się na nie skuszę i wtedy dam Wam znać, jak wypadają na tle tej oczyszczająco-rozświetlającej.
Znacie maski z glinką z L'Oreal? A może wolicie tradycyjne glinki? Jakie efekty dostrzegacie przy ich stosowaniu?