Projekt denko marzec-maj #19
Wiele osób, w tym ja, lubi wpisy z projektem denko, ponieważ można poznać opinię o wielu produktach, które zostały wykorzystane do samego końca. Tym razem mam sporo produktów do pielęgnacji twarzy, ale także pojawią się inne kosmetyki. Jeśli macie ochotę na mini recenzje, zapraszam dalej. Być może coś Was zainteresuje i znajdziecie wśród tych produktów coś dla siebie.
PŁYN MICELARNY DO DEMAKIJAŻU BALNEOKOSMETYKI - płyn przeznaczony jest do cery wrażliwej i normalnej, zawiera wyciąg z kaktusa, wodę oczarową i d-pantenol. Stosowałam go jako pierwszy krok w demakijażu twarzy. Myślałam, że skoro przeznaczony jest do cery wrażliwej to nada się także do oczu, niestety, podrażniał je, dlatego nie mogłam nim zmywać cieni czy tuszu do rzęs. Z podkładem czy pudrem dobrze sobie radził, ale nie był zbyt wydajny, dlatego do niego nie wrócę, ponieważ znam lepsze produkty tego typu.
ZMYWACZ DO PAZNOKCI ISANA - ten zmywacz pojawia się w niemal
każdym projekcie denko. Gdy tylko go zużyję, kupuję kolejne opakowanie.
Najlepszy zmywacz, jaki miałam. Bardzo szybko rozpuszcza lakier, radzi
sobie również z tymi brokatowymi. Już kupiłam kolejną buteleczkę.
SZAMPON WAX DO WŁOSÓW CIEMNYCH Z KASZTANOWCEM, POKRZYWĄ I PANTENOLEM LABORATORIUM PILOMAX - ten szampon miło wspominam, ponieważ dobrze mył włosy, nie podrażniał skóry głowy i nie powodował łupieżu. Używałam go także do mycia pędzli i tutaj też dawał radę. Plus za opakowanie i dozownik. Raczej nie kupię go ponownie ze względu na to, że mam mnóstwo szamponów w zapasach i lubię testować nowości.
ODŻYWCZY ŻEL POD PRYSZNIC Z OLEJKAMI DOVE - Bardzo lubię kremowe
żele i wybieram je zwłaszcza jesienią i zimą. Latem wolę te
przezroczyste, lżejsze i o świeżych zapachach. Ten żel był bardzo
wydajny, nie wysuszał skóry i miał bardzo ładny, otulający zapach. Mały
minus - może zostawiać żółte ślady na wannie czy brodziku pod
prysznicem. Na pewno kupię ponownie, być może wybiorę inną wersję
zapachową, póki co, na lato poszukam czegoś o świeżym, pobudzającym
zapachu.
BALSAM-ODŻYWKA DO WŁOSÓW Z OLEJEM AVOCADO PLANETA ORGANICA
- uwielbiam ten produkt! Włosy po nim są bardzo miękkie, o wiele
łatwiej się rozczesują, są gładkie i lekko się błyszczą. Nie stosowałam
go przy każdym myciu, ponieważ włosy szybko się do niego przyzwyczajają,
ale na zmianę z czymś innym świetnie się sprawdza. To jeden z tych
produktów, po których chcecie ciągle dotykać Wasze włosy, bo są takie
mięciutkie i gładkie. Już mam dwa kolejne opakowania w zapasie.
MASŁO RUMIANKOWE DO DEMAKIJAŻU THE BODY SHOP
- produkt, który polubiłam od samego początku. Pod wpływem ciepła
palców staje się miękkie i łatwo się rozprowadza je na twarzy. Używałam
go zarówno rano jak i podczas wieczornego demakijażu w drugim
kroku, zaraz po płynie micelarnym. Nie podrażnia skóry, twarz po nim
jest oczyszczona, miękka, nie pozostawia tłustej warstwy i pięknie
pachnie. Jeśli tylko będzie taka możliwość to kupię ponownie.
PŁYN MICELARNY HYDRAIN3 HIALURO DERMEDIC - płyn przeznaczony do
skóry suchej i odwodnionej. Przyznam, że słabo radził sobie z
demakijażem, miałam wrażenie, że ślizga się po skórze, a dodatkowo
szczypał w oczy. Szybko się skończył, nie kupię go ponownie, ponieważ
znam o wiele lepsze produkty do demakijażu.
SZAMPON BABYDREAM - swego czasu zrobiłam mały zapas tych szamponów i to już ostatnie opakowanie, jakie miałam. Używałam go do mycia pędzli, bardzo dobrze się sprawdzał w tym celu. Dobrze je domywał, włosie nie było sztywne i nie wypadało. Teraz wypróbuję coś innego - może macie coś do polecenia?
INTENSYWNA KURACJA DO TWARZY Z NANOPEPTYDAMI I KOMÓRKAMI MACIERZYSTYMI DERMOFUTURE - stosowałam ją wieczorem, po demakijażu i toniku. Produkt dobrze się rozprowadzało (plus za pipetę), lekko nawilżał skórę, a krem, który nakładałam po tej kuracji lepiej się wchłaniał. Całkiem przyjemny produkt, ale nie zauważyłam, żadnych spektakularnych efektów. Nie kupię ponownie, ponieważ szukam czegoś mocniej nawilżającego i rozświetlającego.
NAWILŻAJĄCY VITA-ŻEL DO MYCIA TWARZY I OCZU LIRENE Z WITAMINĄ B5 - to chyba najlepszy żel do mycia twarzy, jaki miałam. Zazwyczaj żele pozostawiają twarz suchą i nieco ściągniętą, a tutaj było wręcz odwrotnie - twarz była bardzo miękka, gładka i nawilżona. Żelem zazwyczaj domywam pozostałości makijażu po olejku lub jako samodzielny produkt rano. Był bardzo przyjemny, miał ładny zapach i ubolewam nad tym, że nie jest dostępny w Polsce (a może jest? Albo istnieje polski odpowiednik z Lirene? Jeśli coś wiecie, dajcie znać!). Chętnie kupiłabym ponownie, ale jeśli go nie znajdę, będę musiała rozejrzeć się za czymś innym.
LEKKI KREM NAGIETKOWY SYLVECO - krem kupiłam podczas
dermokonsultacji w jednym ze sklepów zielarskich. Początkowo byłam z
niego zadowolona, używałam go rano, dosyć szybko się wchłaniał i lekko
nawilżał. Po pewnym czasie głównie na żuchwie pojawiło się mnóstwo
małych krostek podskórnych, coś jak kaszka. Nie przypisywałam tego temu
kremowi, jednak po odstawieniu - krostki zniknęły i po ponownym użyciu
znów się pojawiły. Nawilżenie było słabe, zapach też kiepski (choć to
jeszcze mogłabym mu wybaczyć). Plus za pompkę. Nie kupię ponownie.
NAWILŻAJĄCY, NATLENIAJĄCY KREM DO TWARZY NAOBAY - kremik, który
pojawił się w jednym z pudełek Liferia. Krem szybko się wchłaniał, twarz
była miękka i nawilżona. Używałam go rano, nie skracał trwałości
makijażu i nic się nie rolowało. Cena pełnowymiarowego produktu jest
dosyć wysoka, więc raczej się nie zdecyduję na kolejne opakowanie.
HIALURONOWY KREM DO TWARZY BIELENDA PROFESSIONAL - genialny krem, który świetnie nawilżał twarz, czułam, że skóra jest ujędrniona i ładnie napięta. Używałam go na noc - szybko się wchłaniał, a skóra była niesamowicie miękka i gładka. Duży plus za ładny zapach (wielkie love) oraz pompkę. Teraz używam czegoś innego, ale na pewno kiedyś kupię go ponownie.
KREM DO STÓP I PIĘT Z MOCZNIKIEM HAPPY END BIELENDA - to mój
ulubieniec, jeśli chodzi o pielęgnację stóp. Świetnie nawilża, wygładza i
zmiękcza skórę. Zazwyczaj kremy tego typu nie mają ładnego zapachu, a
ten pachnie bardzo przyjemnie. Na pewno kupię ponownie.
UPIĘKSZAJĄCY OLEJEK DO TWARZY I SZYI MAGIC ROSE EVREE - bardzo
lubiłam ten olejek - stosowałam przede wszystkim na noc, czasem
wykonywałam nim także masaż według instrukcji na opakowaniu. Twarz była
gładka, miękka i nawilżona. Stosowałam go również do demakijażu i
radził sobie równie dobrze. Był wydajny, miał wygodny aplikator-pipetę
do dozowania odpowiedniej ilości produktu i nie był drogi. Być może
kiedyś kupie go ponownie.
ANTYPERSPIRANT W KULCE INVISIBLE FOR BLACK&WHITE NIVEA - ten antyperspirant miał bardzo ładny zapach i nie pozostawiał śladów na ubraniach. Eliminował zapachy, choć nie chronił w stu procentach. Plus za to, że nie podrażniał i za buteleczkę małych rozmiarów, która mieściła się w wyjazdowej kosmetyczce. Być może kiedyś kupię ponownie, teraz zastanawiam się nad jakimś naturalnym antyperspirantem.
PODKŁAD LASTING FINISH NUDE 100 IVORY RIMMEL - mój ulubiony podkład ever. Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy i to aż tak, że podkład wycofano. Na szczęście mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie i drugie, które już otworzyłam. Podkład bardzo ładnie wygląda na mojej twarzy, jest lekki, ale wyrównuje koloryt i zakrywa drobne niedoskonałości, utrzymuje się na niej cały dzień, nic się nie ściera, nie warzy i ma odpowiedni kolor. Nie kupię ponownie, bo nigdzie go nie można już dostać. Szukam czegoś o podobnej formule. Może znacie coś, co go zastąpi?
WYPIEKANY RÓŻ DO POLICZKÓW NR 15 SEDUCTIVE PINK MAX FACTOR - mój ulubiony róż! Zużyłam go do ostatniego okruszka. Przepięknie prezentował się na policzkach, miał śliczny, dziewczęcy odcień, sprawiał, że twarz wyglądała świeżo i utrzymywał się cały dzień. Był bardzo wydajny - miałam go ponad półtora roku i używałam niemal przy każdym makijażu. Uwielbiam testować nowości, do moich zbiorów dołączyło już coś nowego, dlatego póki co nie kupię go ponownie, ale nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę, bo jest to naprawdę dobry jakościowo róż.
Na koniec kilka próbek i maseczka. Krem do twarzy Vianek był całkiem przyjemny i miał ładny zapach, być może kiedyś kupię pełnowymiarowe opakowanie. Krem z Tołpy to mały koszmarek, a peelingująca pianka z Holika Holika okazała się zwykłą pianką i nie miała nic wspólnego z peelingiem. Maseczkę z Douglasa bardzo milo wspominam - wystarczyła mi na bodajże 3-4 użycia. Skóra była miękka, lekko nawilżona i gładka.
To już wszystkie produkty, jakie zużyłam w ostatnich miesiącach. Znacie któryś z nich? Koniecznie napiszcie, czego używacie do mycia pędzli i jaki lekki podkład polecacie, który mógłby zastąpić mojego ulubieńca.