Liferia, czyli najpopularniejszy beauty box na Ukrainie z kosmetykami z całego świata już w Polsce! | Pierwsze wrażenie
Na rynku mamy wiele boxów kosmetycznych. Co miesiąc dostajemy pięknie zapakowane pudełeczko z ciekawą zawartością. Myślę, że wiele z nas uwielbia ten moment, gdy je rozpakowujemy. Poza tym, chyba każda z nas uwielbia prezenty, w dodatku pięknie zapakowane. Kilka lat temu skusiłam się na dwa takie pudełeczka, pamiętam, że otrzymałam je za punkty wymienione na vinted. Od tamtej pory nie zamawiałam żadnych boxów kosmetycznych. Nie do końca satysfakcjonowała mnie ich zawartość, gdyż z założenia miały to być produkty albo luksusowe albo niedostępne dla nas, a tymczasem otrzymywałyśmy np. pastę do zębów. Trochę zraziłam się do takich subskrypcyjnych pudełek, gdyż wolałam dostać mniejsze opakowanie, ale czegoś, z czego będę zadowolona lub czego nie znałam, a w praktyce okazywało się inaczej, dlatego zrezygnowałam z zakupu takich boxów.
Jakiś czas temu otrzymałam informację o boxie kosmetycznym Liferia. Przyznam, że nie słyszałam o nim wcześniej. Jak się okazało, Liferia to stosunkowo młody box na polskim rynku. Ten box odniósł bardzo duży sukces na Ukrainie. W pudełku znajdziemy produkty, zarówno znanych marek jak i tych niszowych. Koszt pojedynczego pudełka to 69zł, natomiast w subskrypcji jest niższy - 59zł, dostawa jest darmowa.
Liferia to serwis oferujący pudełka piękności, który daje odbiorcom możliwość poznawania nowych kosmetyków i brandów, ich testowania oraz późniejszego zakupu. Subskrybenci projektu mają okazję wypróbowania najlepszych produktów i brandów przed dokonaniem zakupu. Taka osoba co miesiąc otrzymuje od nas pudełko z indywidualnie dobranymi próbkami kosmetyków. Selekcję dokonujemy ręcznie przy pomocy ekspertów, pomagając odbiorcom znaleźć dokładnie te kosmetyki, które pasują im w 100%. Firma Liferia została założona w grudniu 2013 roku przez Katierinę Sawiną i w ciągu dwóch lat zbudowała największą zaangażowaną "społeczność piękności" (beaty-community) na Ukrainie, skoncentrowaną wokół testowania i doboru kosmetyków oraz innych usług i towarów, wyprodukowanych przez firmę Liferia i jej partnerów. Teraz ogłaszamy start Liferia w Polsce, ponieważ chcemy pomóc dziewczynom w doborze "swoich" kosmetyków, co sprawia, że zakupy staną się czystą przyjemnością niezależnie od tego, gdzie przebywają: w swoim domu, w biurze, w odwiedzinach u koleżanki etc.
To, co spodobało mi się w tym pudełku od razu to to, że kosmetyki pochodzą z różnych krajów i są raczej mało znane. Fajnie móc przetestować produkty, o których wcześniej nie słyszeliśmy i nie mieliśmy z nimi do czynienia. W pudełeczku, które otrzymałam znajdziemy 6 kosmetyków. Dwa z nich pochodzą z Polski, pozostałe z Holandii, Hiszpanii i Włoch. Pudełeczko oczywiście jest bardzo ładne, mniejsze niż typowe boxy na naszym rynku.
A jakie produkty znalazły się w pudełku? Pierwszym produktem, jaki ujrzałam był krem do rąk z Dermagiq. Ten kosmetyk pochodzi z Holandii i kosztuje 44zł za 100ml - w pudełku znajdziemy pełnowymiarowy produkt. Jest to intensywny krem do rąk z miodem, z dodatkiem oleju migdałowego i masła shea. To co mogę powiedzieć po pierwszym użyciu to to, że krem szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy, także wielki plus za to, że po paru chwilach możemy kontynuować naszą pracę bez brudzenia wszystkiego wokół.
Kolejne dwa kosmetyki pochodzą z Hiszpanii. Jedwabiste mleczko oczyszczające-peeling do twarzy marki Kueshi, kosztuje 58zł za 200ml (my mamy 50ml) i jest to produkt, który zaintrygował mnie już samą nazwą. Mamy tu połączenie mleczka z peelingiem - i faktycznie po rozsmarowaniu na twarzy wyczuwamy zmielone skorupki z orzecha włoskiego zatopione z mleczku. Myślę, że dzięki temu skóra nie będzie wysuszona po takim peelingu, a od razu ją nawilżymy. Jestem bardzo ciekawa, jak sprawdzi się przy dłuższym stosowaniu.
Drugi produkt z Hiszpanii to Oxygenating Moisturizer Cream Naobay, czyli nawilżający, natleniający krem do twarzy. Pełnowymiarowy produkt kosztuje 137zł za 50 ml, w pudełku znajdziemy krem o pojemności 30ml. Krem jest na bazie oleju z róży Mosketa, olejku ze słodkich migdałów i ekstraktów roślinnych. Można go stosować także jako bazę pod makijaż. Jestem bardzo ciekawa tego produktu i pokładam w nim duże nadzieje.
Błyszczyk do ust Glossip pochodzi z Włoch i jest to kolejny pełnowartościowy produkt a jego cena to 42zł. Mój błyszczyk jest w kolorze nr 6, czyli Original Brown. Ma nadawać ustom objętość i sprawiać, że usta będą miękkie i atrakcyjne. Błyszczyk ładnie pachnie i zostawia na ustach delikatny kolor, który jest idealny na jesień, to coś pomiędzy nude a brązem. Rzadko sięgam po błyszczyki, wolę pomadki, jednak wypróbuję ten produkt, tym bardziej, że kolor przypadł mi do gustu.
I na koniec dwa produkty z Polski. Pierwszy to żel do mycia twarzy VitaOil Lirene. Przyznam, że nie słyszałam wcześniej o tym żelu i tym bardziej mnie zainteresował. Dostajemy pełnowymiarowy produkt o pojemności 75ml, które kosztuje 10zł. Żel z aktywnym kompleksem - witaminą B5 i masłem mango ma skutecznie oczyszczać twarz i skórę wokół oczu z zanieczyszczeń i makijażu, w tym wodoodpornego. Przyznam, że producent postawił wysoko poprzeczkę, pisząc, że ten produkt usunie także wodoodporny makijaż. Jestem bardzo ciekawa, czy produkt podoła i jak się w tej kwestii spisze. Póki co użyłam go raz, do porannego oczyszczania twarzy i na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo ładnie pachnie, myślę, że za sprawą mango. Na pewno dam znać, jak się sprawdza podczas demakijażu.
Z Polski pochodzi także cień do powiek Magnetic Play Zone marki Vipera - jest to cień typu puzzle, ma z tyłu magnes, więc możemy go umieścić w magnetycznej palecie. Jego cena to 7,40zł i jest to pełnowymiarowy produkt. Mój cień jest w kolorze CV07, czyli Fairy Tale. Jest to delikatny różo-fiolet z drobinkami.
Podsumowując, bardzo ciekawa zawartość pudełeczka, kosmetyki są dla mnie nowością, żadnego z nich nie miałam. Oczywiście znam dwie polskie marki, czyli Lirene i Vipera, ale tych konkretnych kosmetyków nigdy wcześniej nie używałam. Jestem pozytywnie zaskoczona zawartością, gdyż produkty, nawet te niepełnowymiarowe są całkiem spore i mają taką pojemność, że można coś na ich temat powiedzieć i dobrze przetestować. Pudełeczko i jego idea jak najbardziej na plus, już jestem ciekawa, jakie kosmetyki znajdą się w kolejnym boxie.
Liferia to serwis oferujący pudełka piękności, który daje odbiorcom możliwość poznawania nowych kosmetyków i brandów, ich testowania oraz późniejszego zakupu. Subskrybenci projektu mają okazję wypróbowania najlepszych produktów i brandów przed dokonaniem zakupu. Taka osoba co miesiąc otrzymuje od nas pudełko z indywidualnie dobranymi próbkami kosmetyków. Selekcję dokonujemy ręcznie przy pomocy ekspertów, pomagając odbiorcom znaleźć dokładnie te kosmetyki, które pasują im w 100%. Firma Liferia została założona w grudniu 2013 roku przez Katierinę Sawiną i w ciągu dwóch lat zbudowała największą zaangażowaną "społeczność piękności" (beaty-community) na Ukrainie, skoncentrowaną wokół testowania i doboru kosmetyków oraz innych usług i towarów, wyprodukowanych przez firmę Liferia i jej partnerów. Teraz ogłaszamy start Liferia w Polsce, ponieważ chcemy pomóc dziewczynom w doborze "swoich" kosmetyków, co sprawia, że zakupy staną się czystą przyjemnością niezależnie od tego, gdzie przebywają: w swoim domu, w biurze, w odwiedzinach u koleżanki etc.
To, co spodobało mi się w tym pudełku od razu to to, że kosmetyki pochodzą z różnych krajów i są raczej mało znane. Fajnie móc przetestować produkty, o których wcześniej nie słyszeliśmy i nie mieliśmy z nimi do czynienia. W pudełeczku, które otrzymałam znajdziemy 6 kosmetyków. Dwa z nich pochodzą z Polski, pozostałe z Holandii, Hiszpanii i Włoch. Pudełeczko oczywiście jest bardzo ładne, mniejsze niż typowe boxy na naszym rynku.
A jakie produkty znalazły się w pudełku? Pierwszym produktem, jaki ujrzałam był krem do rąk z Dermagiq. Ten kosmetyk pochodzi z Holandii i kosztuje 44zł za 100ml - w pudełku znajdziemy pełnowymiarowy produkt. Jest to intensywny krem do rąk z miodem, z dodatkiem oleju migdałowego i masła shea. To co mogę powiedzieć po pierwszym użyciu to to, że krem szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy, także wielki plus za to, że po paru chwilach możemy kontynuować naszą pracę bez brudzenia wszystkiego wokół.
Kolejne dwa kosmetyki pochodzą z Hiszpanii. Jedwabiste mleczko oczyszczające-peeling do twarzy marki Kueshi, kosztuje 58zł za 200ml (my mamy 50ml) i jest to produkt, który zaintrygował mnie już samą nazwą. Mamy tu połączenie mleczka z peelingiem - i faktycznie po rozsmarowaniu na twarzy wyczuwamy zmielone skorupki z orzecha włoskiego zatopione z mleczku. Myślę, że dzięki temu skóra nie będzie wysuszona po takim peelingu, a od razu ją nawilżymy. Jestem bardzo ciekawa, jak sprawdzi się przy dłuższym stosowaniu.
Błyszczyk do ust Glossip pochodzi z Włoch i jest to kolejny pełnowartościowy produkt a jego cena to 42zł. Mój błyszczyk jest w kolorze nr 6, czyli Original Brown. Ma nadawać ustom objętość i sprawiać, że usta będą miękkie i atrakcyjne. Błyszczyk ładnie pachnie i zostawia na ustach delikatny kolor, który jest idealny na jesień, to coś pomiędzy nude a brązem. Rzadko sięgam po błyszczyki, wolę pomadki, jednak wypróbuję ten produkt, tym bardziej, że kolor przypadł mi do gustu.
I na koniec dwa produkty z Polski. Pierwszy to żel do mycia twarzy VitaOil Lirene. Przyznam, że nie słyszałam wcześniej o tym żelu i tym bardziej mnie zainteresował. Dostajemy pełnowymiarowy produkt o pojemności 75ml, które kosztuje 10zł. Żel z aktywnym kompleksem - witaminą B5 i masłem mango ma skutecznie oczyszczać twarz i skórę wokół oczu z zanieczyszczeń i makijażu, w tym wodoodpornego. Przyznam, że producent postawił wysoko poprzeczkę, pisząc, że ten produkt usunie także wodoodporny makijaż. Jestem bardzo ciekawa, czy produkt podoła i jak się w tej kwestii spisze. Póki co użyłam go raz, do porannego oczyszczania twarzy i na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo ładnie pachnie, myślę, że za sprawą mango. Na pewno dam znać, jak się sprawdza podczas demakijażu.
Z Polski pochodzi także cień do powiek Magnetic Play Zone marki Vipera - jest to cień typu puzzle, ma z tyłu magnes, więc możemy go umieścić w magnetycznej palecie. Jego cena to 7,40zł i jest to pełnowymiarowy produkt. Mój cień jest w kolorze CV07, czyli Fairy Tale. Jest to delikatny różo-fiolet z drobinkami.
Podsumowując, bardzo ciekawa zawartość pudełeczka, kosmetyki są dla mnie nowością, żadnego z nich nie miałam. Oczywiście znam dwie polskie marki, czyli Lirene i Vipera, ale tych konkretnych kosmetyków nigdy wcześniej nie używałam. Jestem pozytywnie zaskoczona zawartością, gdyż produkty, nawet te niepełnowymiarowe są całkiem spore i mają taką pojemność, że można coś na ich temat powiedzieć i dobrze przetestować. Pudełeczko i jego idea jak najbardziej na plus, już jestem ciekawa, jakie kosmetyki znajdą się w kolejnym boxie.
Co sądzicie o tym pudełeczku? Jak Wam się podoba zawartość? Znacie produkty, które znalazły się w środku czy to także dla Was nowość?