Zakupy: styczeń
W grudniu moje zakupy były konkretne, przynajmniej takie jest moje zdanie o nich. Pokazywałam Wam kilka nowości, które bardzo chciałam mieć i niektóre z nich długo wisiały na mojej liście życzeń kosmetycznych. Obiecałam sobie, że w styczniu tych zakupów będzie mniej i nie wydam na nie dużo. Sami zobaczcie, czy mi się udało!
Jak widzicie, w styczniu kupiłam tylko dwie rzeczy z kolorówki. Głównym i najważniejszym zakupem była paleta cieni Urban Decay Naked Basics2. Paletę zamówiłam jeszcze w grudniu, ale otrzymałam ją w styczniu, dlatego pojawiła się w tym poście. Paleta wraz z próbkami była świetnie zapakowana, w uroczym pudełeczku zamykanym na magnes.
Jestem bardzo zadowolona z zakupu, jak tylko dobrze ją przetestuję na pewno pojawi się recenzja.
Drugą rzeczą z kolorówki jest rozświetlacz z Kobo. Dużo o nich słyszałam i chciałam je w końcu wypróbować. Co prawda, na chwilę obecną wydaje mi się za złoty i myślę, że bardziej sprawdzi się latem, kiedy moja twarz będzie opalona.
I drugi produkt do pielęgnacji to masło do ciała Jardins de Provence. To masełko dostałam, ale wiem, że było kupione w Biedronce. Świetny zapach i konsystencja!
Co prawda zakupy w styczniu były małe ale jak najbardziej udane i cieszę się, że nie kupiłam niczego zbędnego.
Koniecznie napiszcie, czy macie tę paletę i co o niej sądzicie. A może polecacie inne palety tej marki? Dajcie znać, jeśli macie paletę Lorac Pro i czy jest warta zakupu oraz co sądzicie o rozświetlaczu i kosmetykach pielęgnacyjnych, które zdobyłam.