Ulubieńcy stycznia
Cześć! Styczeń dobiega końca, dlatego czas na ulubieńców tego miesiąca. Tym razem będzie królowała kolorówka, pokażę Wam tylko jeden kosmetyk do pielęgnacji twarzy, który świetnie się sprawdzi zwłaszcza teraz w te zimowe dni. Zapraszam do czytania!
Piaskowy lakier do paznokci Snow Dust nr 1 Lovely - chyba nie muszę przedstawiać tego lakieru, zna go prawie każda dziewczyna. Szkoda, że to edycja limitowana, bo dzięki niemu każdy manicure staje się elegancki, zachwycający i niebanalny. Wystarczy nałożyć go na jeden czy dwa paznokcie, a resztę pomalować innym kolorem i mamy świetne połączenie, ponieważ ten lakier dobrze się zgrywa z każdym kolorem.W styczniu najczęściej łączyłam go z brązem z Essie oraz ciemnym bordo z Golden Rose.
Pomadka Velvet Matte nr 12 Golden Rose - pomadek z tej serii mam cztery i ciągle zachwycają mnie nowe kolory. Ta pomadka dzielnie towarzyszyła mi każdego dnia na ustach. Jej kolor to coś pomiędzy zgaszoną czerwienią a bordo - w zależności od pigmentacji ust będzie wyglądać nieco inaczej. Uwielbiam te pomadki za trwałość, kolor i wykończenie. Nie wysuszają jakoś strasznie moich ust, nawet po jedzeniu są nadal widoczne. Naprawdę polecam, zarówno ten kolor jak i inne z tej serii.
Cień do powiek Lenka Kosmetik nr S21 - w tym miesiącu mój makijaż oka opierał się głównie na trzech kolorach - beżowym na całą powiekę, fioletowo-śliwkowym w kąciku zewnętrznym i jasnym rozświetlającym w wewnętrznym kąciku. Ten cień z Lenki bardzo lubię, ponieważ nie jest to taki oczywisty fiolet. Ma coś w sobie z szarości, jest dosyć przygaszony, trudny do opisania. Świetnie wygląda na powiece zarówno w takim połączeniu, o jakim Wam pisałam jak i w mocniejszych makijażach. Długo się utrzymuje, nie roluje i nie blaknie.
Tusz do rzęs Growing Lashes Wibo - sławny tusz za grosze, który uwielbia mnóstwo dziewczyn. Wreszcie miałam okazję go przetestować i jestem zachwycona! Początkowo trudno mi się z nim pracowało, jednak po kilku dniach od otwarcia konsystencja była już lepsza. Ma silikonową szczoteczkę z krótkimi włoskami. Trzeba poświęcić troszkę więcej czasu aby dokładnie wytuszować rzęsy, ale zygzakowatym ruchem osiągniemy naprawdę ładny efekt. Minusem jest to, że pod koniec dnia tusz lekko się osypuje.
Żelowa kredka do oczu Super Shock Black Avon - pamiętam jaki był szał na te kredki - moja długo leżała nieużywana, potem sięgałam po nią od czasu do czasu a w styczniu prawie codziennie! Jest naprawdę świetna! Mocno czarna i kremowa, dlatego trzeba uważać, żeby się nie rozmazała czy nie odbiła na powiece - dlatego jeśli używany ją przy górnej linii rzęs wystarczy nałożyć odrobinę a następnie rozprowadzić ją pędzelkiem. Dzięki żelowej konsystencji utrzymuje się naprawdę długo - czy to na powiece czy na linii wodnej. Jedynym problemem może być jej ostrzenie - trzeba znaleźć odpowiednią temperówkę, która da sobie z nią radę. Jest to jeden z nielicznych produktów z Avonu, który mogę polecić i z którego jestem bardzo zadowolona!
Krem do twarzy przywracający nawilżenie Purritin Iwostin - świetny krem, który naprawdę nawilża moją twarz. Wreszcie pozbyłam się suchych skórek obok skrzydełek nosa. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na twarzy. Niebawem ukaże się jego recenzja i tam opowiem o nim więcej.
I tak prezentują się moi styczniowi ulubieńcy kosmetyczni. Te produkty spisywały się świetnie i nie zawiodły mnie, dlatego mogę je polecić każdej z Was.
Koniecznie napiszcie, czy miałyście któryś z tych kosmetyków i co o nich sądzicie. Dajcie znać, jakie kosmetyki zachwyciły Was w tym miesiącu.
Piaskowy lakier do paznokci Snow Dust nr 1 Lovely - chyba nie muszę przedstawiać tego lakieru, zna go prawie każda dziewczyna. Szkoda, że to edycja limitowana, bo dzięki niemu każdy manicure staje się elegancki, zachwycający i niebanalny. Wystarczy nałożyć go na jeden czy dwa paznokcie, a resztę pomalować innym kolorem i mamy świetne połączenie, ponieważ ten lakier dobrze się zgrywa z każdym kolorem.W styczniu najczęściej łączyłam go z brązem z Essie oraz ciemnym bordo z Golden Rose.
Pomadka Velvet Matte nr 12 Golden Rose - pomadek z tej serii mam cztery i ciągle zachwycają mnie nowe kolory. Ta pomadka dzielnie towarzyszyła mi każdego dnia na ustach. Jej kolor to coś pomiędzy zgaszoną czerwienią a bordo - w zależności od pigmentacji ust będzie wyglądać nieco inaczej. Uwielbiam te pomadki za trwałość, kolor i wykończenie. Nie wysuszają jakoś strasznie moich ust, nawet po jedzeniu są nadal widoczne. Naprawdę polecam, zarówno ten kolor jak i inne z tej serii.
Cień do powiek Lenka Kosmetik nr S21 - w tym miesiącu mój makijaż oka opierał się głównie na trzech kolorach - beżowym na całą powiekę, fioletowo-śliwkowym w kąciku zewnętrznym i jasnym rozświetlającym w wewnętrznym kąciku. Ten cień z Lenki bardzo lubię, ponieważ nie jest to taki oczywisty fiolet. Ma coś w sobie z szarości, jest dosyć przygaszony, trudny do opisania. Świetnie wygląda na powiece zarówno w takim połączeniu, o jakim Wam pisałam jak i w mocniejszych makijażach. Długo się utrzymuje, nie roluje i nie blaknie.
Tusz do rzęs Growing Lashes Wibo - sławny tusz za grosze, który uwielbia mnóstwo dziewczyn. Wreszcie miałam okazję go przetestować i jestem zachwycona! Początkowo trudno mi się z nim pracowało, jednak po kilku dniach od otwarcia konsystencja była już lepsza. Ma silikonową szczoteczkę z krótkimi włoskami. Trzeba poświęcić troszkę więcej czasu aby dokładnie wytuszować rzęsy, ale zygzakowatym ruchem osiągniemy naprawdę ładny efekt. Minusem jest to, że pod koniec dnia tusz lekko się osypuje.
Żelowa kredka do oczu Super Shock Black Avon - pamiętam jaki był szał na te kredki - moja długo leżała nieużywana, potem sięgałam po nią od czasu do czasu a w styczniu prawie codziennie! Jest naprawdę świetna! Mocno czarna i kremowa, dlatego trzeba uważać, żeby się nie rozmazała czy nie odbiła na powiece - dlatego jeśli używany ją przy górnej linii rzęs wystarczy nałożyć odrobinę a następnie rozprowadzić ją pędzelkiem. Dzięki żelowej konsystencji utrzymuje się naprawdę długo - czy to na powiece czy na linii wodnej. Jedynym problemem może być jej ostrzenie - trzeba znaleźć odpowiednią temperówkę, która da sobie z nią radę. Jest to jeden z nielicznych produktów z Avonu, który mogę polecić i z którego jestem bardzo zadowolona!
Krem do twarzy przywracający nawilżenie Purritin Iwostin - świetny krem, który naprawdę nawilża moją twarz. Wreszcie pozbyłam się suchych skórek obok skrzydełek nosa. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na twarzy. Niebawem ukaże się jego recenzja i tam opowiem o nim więcej.
I tak prezentują się moi styczniowi ulubieńcy kosmetyczni. Te produkty spisywały się świetnie i nie zawiodły mnie, dlatego mogę je polecić każdej z Was.
Koniecznie napiszcie, czy miałyście któryś z tych kosmetyków i co o nich sądzicie. Dajcie znać, jakie kosmetyki zachwyciły Was w tym miesiącu.